Publicystyka



Krzysztof Pietraszkiewicz: O regulacjach, perspektywach, Unii Europejskiej oraz kwiatach i chwastach

Amber Gold| inflacja prawa| KNF| Krzysztof Pietraszkiewicz| NBP| parabanki| Provident| SKOK| ZBP

włącz czytnik

Nato­miast mamy kilka pro­ble­mów, które musimy roz­wią­zać: przede wszyst­kim niski poziom oszczęd­no­ści kra­jo­wych i depo­zy­tów ban­ko­wych. Cią­gle musimy więc impor­to­wać do ban­ków kapi­tał (w postaci kre­dy­tów i depo­zy­tów) war­to­ści 150–170 mld zł.

W końcu, zebrane na rynku kra­jo­wym depo­zyty są krót­ko­ter­mi­nowe. Tylko 4% tych depo­zy­tów jest dłuż­szych niż 1 rok. A to ozna­cza wyż­sze koszty zarzą­dza­nia płynnością.

Przy finan­so­wa­niu roz­woju pań­stwa i jed­no­stek samo­rządu tery­to­rial­nego musimy szu­kać nowych instru­men­tów inży­nie­rii finan­so­wej, takich jak na przy­kład instru­menty dłużne. Musimy zadzia­łać też po stro­nie poda­żo­wej poprzez zaofe­ro­wa­nie inwe­sto­rom insty­tu­cjo­nal­nym takich instru­men­tów, jak listy zastawne, czyli papiery war­to­ściowe zabez­pie­czone hipo­te­kami bar­dzo dobrej jakości.

Jak dotąd, tylko w więk­szej skali BRE Hipo­teczny wyko­rzy­stuje listy zastawne.

Skala wyko­rzy­sta­nia tego instru­mentu jest jesz­cze nie­wielka. Na szczę­ście, Komi­sja Nad­zoru Finan­so­wego wyszła przed kilku mie­sią­cami z ini­cja­tywą, aby doko­nać prze­glądu regu­la­cji i prak­tyk w celu udroż­nie­nia sys­temu emi­sji listów zastaw­nych. Zin­ten­sy­fi­ko­wane zostały prace nad obli­ga­cjami, które będą mogły być emi­to­wane przez banki oraz w obsza­rze seku­ry­ty­zo­wa­nia akty­wów w dro­dze sub­par­ty­cy­pa­cji. Trzy zespoły przy­go­to­wują odpo­wied­nie roz­wią­za­nia i myślimy, że jesz­cze w sierp­niu (roz­mowa pro­wa­dzona jest w lipcu – red.) przed­łożą gotowe opra­co­wa­nia do dal­szych prac legislacyjnych.

W dłu­giej per­spek­ty­wie to rze­czy­wi­ście jest czyn­nik sta­bi­li­zu­jący gospo­darkę, przede wszyst­kim dla­tego że dostar­cza jej płyn­no­ści. Z dru­giej strony, mamy obec­nie poważne osła­bie­nie rynku kre­dy­tów hipo­tecz­nych, spo­wo­do­wane – być może – zbyt restryk­cyj­nymi reko­men­da­cjami KNF. Tę sprzecz­ność trzeba jakoś rozsupłać.

To prawda. Ja myślę, że na zmniej­sze­nie roz­mia­rów kre­dy­to­wa­nia wpływ ma kilka czyn­ni­ków. W obsza­rze con­su­mer finance są trzy czyn­niki: powścią­gli­wość samych klien­tów, któ­rzy w ostat­nich latach nauczyli się, że nie należy prze­kra­czać gra­nic zadłu­że­nia. regu­la­cje KNF i poli­tyka ban­ków. Roz­miary tego oddzia­ły­wa­nia osią­gnęły natu­ralny pułap, opty­malny dla cza­sów nie­pew­no­ści w gospo­darce. W rela­cji do PKB poziom kre­dy­tów kon­sump­cyj­nych był w Pol­sce jed­nym z naj­wyż­szych w Euro­pie. Jeśli się obni­żył, to dobrze, bo jakość tego port­fela jest – wśród innych port­feli (przed­się­bior­ców i miesz­ka­nio­wych) – najniższa.

Jeśli cho­dzi o kre­dyty miesz­ka­niowe, to przede wszyst­kim wpływ miała Reko­men­da­cja T i poziom jej restryk­cyj­no­ści, w nie­któ­rych aspek­tach oka­zał się zbyt wysoki. Dla­tego przed­ło­ży­li­śmy mini­strowi finan­sów, w poro­zu­mie­niu z Komi­sją Nad­zoru Finan­so­wego, kilka pro­po­zy­cji zasad­ni­czych zmian, ale roz­sąd­nych, odpowiedzialnych.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.