Publicystyka



Mankamenty demokracji przedstawicielskiej

Abraham Lincoln| Arend Lijphart| Ateny starożytne| demokracja bezpośrednia| demokracja przedstawicielska| Indeks Transformacji Fundacji Bertelsmanna| Joseph Schumpeter| obietnice wyborcze| partie polityczne| Paul E. Meehl| Philippe Schmitter| Piotr Uziębło| poliarchia| preferencje| Robert A. Dahl| równość szans

włącz czytnik

8) Myśmy głównie losowali naszych urzędników, przez co unikaliśmy sytuacji korupcyjnych i nie potrzebne były te kosztowne kampanie wyborcze. Dlaczego boicie się szerszego zastosowania tego środka, przecież losujecie swoich sędziów przysięgłych.

Na koniec można podsumować, u nas w Atenach to obywatel miał wszystkie instrumenty kontroli polityki w swoim ręku. Żadne instytucje go w tym nie zastępowały. Obywatel mógł: odwołać urzędnika w każdym czasie, zaskarżyć i uchylić prawo, wystąpić z każdym wnioskiem w każdym czasie. U was takie instytucje jak: recall, petycja, „weto ludowe” czy „odpowiedzialność przed obywatelem” albo należą do rzadkości, albo są fasadowe. Nie mówiąc już o jakichś „obywatelskich izbach” w parlamentach czy radach samorządowych. Ponieważ o ewentualnym ich istnieniu czy kształcie decydujecie nie wy, lecz w waszym imieniu zawodowi politycy. W ten sposób stają się sędziami we własnych sprawach. Przez to też u was tylko wyjątkowo ktoś analizuje, czy stara się wydobyć prawdziwe preferencje wyborcze niesugerowane przez polityczne partie. Uwierzcie w uczciwość metody losowej i tak rekrutowanych obywateli, sondujcie różne sprawy oraz z nimi deliberujcie. Sondaże zwykłe, fokusowe, deliberatywne mogą wiele pomóc.

 

VIII. Zakończenie. Uczciwość demokracji

Demokracja przedstawicielska nie musi i nie może oznaczać oddania przez obywateli całej polityki w ręce zawodowych polityków schumpeterowskiego państwa. Tym bardziej jeśli chcemy, aby ludzie mieli poczucie kontroli nad własnym życiem, angażowali się w sprawy kraju, co przyczynia się przecież do stabilizacji demokracji jako takiej, oraz popierania niesionych przez nią wartości („poparcie rozproszone” Eastona). Trzeba rozbić złowrogi schemat postdahlowskiej ewolucji polityki, z polityki jako misji, w politykę jako zawód i sposób na życie ludzi, którzy ze swych partii uczynili „związki zawodowe” broniące ich prawa do reelekcji. Niestety, walka o re- elekcję stała się niezmiernie kosztowna dla społeczeństw, a budżety kampanii wyborczych i partii ogromne. Jak napisał Philippe Schmitter, politycy amatorzy byli jednak bardziej podobni do swoich wyborców, obywatelskie motywacje były im mniej obce. Rotacja polityków wydaje się dobrym rozwiązaniem, kiedy związane jest to z krótkimi kadencjami i zakazami reelekcji. Jak widział to już Arystoteles, aby być dobrym politykiem, trzeba najpierw być dobrym obywatelem, czyli po prostu umieć słuchać innych. Tymczasem zawodowi politycy słuchają głównie swoich partyjnych liderów decydujących o ich pozycjach na listach wyborczych. Pobyt wśród obywateli, jako zwykły obywatel, demokratycznemu politykowi zawsze będzie służyć.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.