Publicystyka



Mankamenty demokracji przedstawicielskiej

Abraham Lincoln| Arend Lijphart| Ateny starożytne| demokracja bezpośrednia| demokracja przedstawicielska| Indeks Transformacji Fundacji Bertelsmanna| Joseph Schumpeter| obietnice wyborcze| partie polityczne| Paul E. Meehl| Philippe Schmitter| Piotr Uziębło| poliarchia| preferencje| Robert A. Dahl| równość szans

włącz czytnik

Sformułowana wcześniej w punktach charakterystyka obecnej demokracji, będąca derywatem lakonicznej formuły Lincolna, nie pozostawia wątpliwości. Demokracja to prawo do delegowania władzy przez obywateli, a potem do skrupulatnej jej oceny, nagradzania czy karania, ale — i być może przede wszystkim — to prawo do bycia niereprezentowanym, a więc do bezpośredniego uczestniczenia w podejmowaniu decyzji.

Robert Dahl, twórca tzw. poliarchii, zdefiniował instytucje niezbędne dla dużych demokracji. Stwierdził m.in., że duża demokracja potrzebuje: wybieranych przedstawicieli, wolnych, uczciwych i częstych wyborów, wolności słowa, różnorodnych źródeł informacji, wolności stowarzyszania się oraz inkluzyjnego obywatelstwa. W ten sposób poliarchia stała się normatywnym wzorcem ustroju demokracji przedstawicielskiej, współczesnej, powiedzmy XX-wiecznej. On sam wyraźnie zdystansował się od demokracji przedstawicielskich XIX-wiecznych, ograniczających prawa wyborcze, ale także takich, w których nie istniały kluczowe dla poliarchii instytucje — partie polityczne czy organizacje społeczeństwa obywatelskiego.

Z punktu widzenia tego artykułu istotne jest rozstrzygnięcie jeszcze jednego dahlowskiego dylematu. Napisał on, że poliarchia to „rządy wielu”, w odróżnieniu od rządów sprawowanych przez jednego (monarchia) lub rządów sprawowanych przez niewielu (oligarchia albo arystokracja). Ważne pytanie oczywiście brzmi — „rządy jak wielu”? Nie mam jednak wątpliwości, że twórca poliarchii mówi o rządach wybranych w wyborach przedstawicieli, czyli politykach. Po pierwsze, sam różnicuje swój ustrój względem „[...] praktyk demokratycznych w grupach tak małych, że ich członkowie mogą się wspólnie zbierać i podejmować (lub zalecać) konkretne działania i zarządzenia [.]. [Ponieważ — uwaga B.N.] demokracja poliarchiczna to władza demokratyczna na dużą skalę — państwa narodowego czy kraju”9. Po drugie, trzeba przypomnieć, że Dahl, tworząc koncepcję poliarchii, wyszedł od pytania na temat kryteriów, jakie powinien spełnić proces rządzenia, aby wszyscy członkowie (np. stowarzyszenia) byli równo uprawnieni do uczestnictwa w podejmowaniu decyzji ich dotyczących. To — jak sam podkreślał — elementarna zasada konstytucji określająca, że „[.] wszyscy członkowie mają w niej być tak potraktowani, jakby byli równie wykwalifikowani do uczestnictwa w procesie podejmowania decyzji [.] mają być traktowani jako politycznie równi”. Otóż zwrócenie uwagi na proces podejmowania decyzji w danym organizmie społecznym jest tu oczywiście kluczowe. Proces decyzyjny jest kwintesencją różnych politycznych reżimów, który przecież przebiega inaczej w każdym z nich. To w konstrukcji procesów decyzyjnych, w rozstrzygnięciu, kto w nich uczestniczy i na jakich prawach, zasadza się różnica między nie tylko różnego rodzaju autokracja- mi a demokracjami, ale też wewnątrz obu typu reżimów. Dahl takie kryteria jako standardy demokratycznego procesu politycznie równych ludzi formułuje. Uznał to za konieczne z dwóch powodów. Po pierwsze, w sytuacji „[.] niesłychanie licznych i czasem trudnych do przeniknięcia idei demokracji”, po wtóre, koniecznej gwarancji politycznej równości w procesie decyzyjnym.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.