Publicystyka



Mój kraj widzę bogaty...

cofnięcie pozwu| doręczenie| koszty sądowe| opłaty sądowe| powód| pozew| pozwany

włącz czytnik

Żeby było śmieszniej to to, że ktoś zapłacił opłatę od pozwu nie oznacza jeszcze, że sąd (czyli Skarb Państwa) coś z tego będzie miał. Sąd, na polecenie dobrego wujka ustawodawcy, zwróci bowiem pieniądze co do grosika jeżeli pozew zostanie zwrócony z powodu braków formalnych, a połowę opłaty, gdy pismo wysłano, ale nie zaczęło się jeszcze posiedzenie, na które owo pismo skierowano. Przekładając to na praktykę wygląda to na przykład tak, że ktoś wnosi pozew, opłacony a jakże, ale na ten przykład nie załącza wymaganego prawem odpisu. Sąd więc wzywa go do usunięcia braku (1), doręcza mu odpis zarządzenia o zwrocie (2), a następnie zwraca "fizycznie" pozew (3), dokładnie tak samo jak w przypadku, gdyby dany powód nie wniósł opłaty. To wszystko tak samo też kosztuje to Skarb Państwa 20 zł, i tak samo te pieniądze Skarb Państwa wykłada z siebie, bo to, co powód mu zapłacił odda mu co do grosza. Bo Polska to bogaty kraj i pieniędzy jej nie brakuje.

W drugim przypadku, tym z cofnięciem pozwu po wysłaniu, jest niewiele lepiej. Załóżmy, że powód wniósł pozew i go należycie opłacił. Załóżmy też, że pozew nie nadaje się na nakaz zapłaty, więc kierujemy go od razu na rozprawę i wysyłamy  zawiadomienia o jej terminie do pełnomocnika powoda (1) i pozwanego (2) doręczając mu jednocześnie pozew. List wysłany do pozwanego wraca jednak z adnotacją "adresat wyprowadził się" lub coś w tym guście. Nie dziwi nas to za bardzo, bo adres wzięto pewnie z faktury telewizji cyfrowej wystawionej w 1999 r., albo raczej z listy kupionych wierzytelności, gdzie napisano, że taka faktura podobno kiedyś była. Odwołujemy rozprawę, bo bez zawiadomienia pozwanego odbyć się ona i tak nie może, o czym zawiadamiamy pełnomocnika powoda, wzywając go jednocześnie, żeby podał właściwy adres pozwanego, pod rygorem zawieszenia (3). Powód pisze że nie może zadośćuczynić w tym czasie i prosi o 60 dni terminu, w związku z czym zawieszamy postępowanie z uwagi na brak adresu pozwanego. Najlepiej byłoby w zasadzie pozew zwrócić, ale utarło się, że nie można, doręczamy więc tylko odpis postanowienia o zawieszeniu (4). Po jakimś czasie pełnomocnik powoda pisze że ustalił adres pozwanego, wydajemy więc postanowienie o podjęciu postępowania, i żeby nie tracić czasu od razu wyznaczamy rozprawę i zawiadamiamy pełnomocnika powoda (5) i pozwanego (6) doręczając mu ponownie pozew. Niestety okazuje się, że ten adres jest jeszcze bardziej lewy niż poprzedni, bo list wraca z adnotacją "nie ma takiego adresu", więc ponownie wzywamy pełnomocnika powoda do podania prawidłowego adresu (7). On zaś odpowiada pismem, że nie może ustalić adresu, więc pozew cofa bez zrzeczenia się roszczenia. A my wydajemy postanowienie o umorzeniu postępowania i doręczamy je pełnomocnikowi powoda (8). W sumie ten interes,  kosztuje Skarb Państwa znowu jakieś 50 zł. Opłata w sprawach o zapłatę kwoty do 2.000 zł wynosi 30 zł, a powodowi należy się zwrot połowy opłaty, więc dla Skarbu Państwa zostaje 15 zł. Polska to widać bardzo bogaty kraj, skoro stać ją na to...

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.