Publicystyka
Po co nam sprawiedliwość społeczna – rozważania Kołakowskiego i innych
Immanuel Kant| imperatyw kategoryczny| John Rawls| Kain i Abel| Kazimierz Ajdukiewicz| Leszek Kołakowski| Oświecenie| Reaolucja Francuska| sprawiedliwość społeczna| Tora
włącz czytnikLeszek Kołakowski wiele lat temu poszukiwał odpowiedzi na tak właśnie sformułowane przez siebie pytanie. Przyjrzyjmy się zatem próbie jego odpowiedzi.
„[…] nigdy nie będziemy żyli w społeczeństwie bezkonfliktowym, jest założone w samej wolności naszych działań i w tym, że pragnienia nasze i potrzeby są nieograniczone i dlatego muszą się wzajemnie zderzać. Nie jestem jednak gotów z tego powodu odrzucać, jako bezsensownego pojęcia „sprawiedliwości społecznej” […] Jest to pojęcie moralne i zdefiniować go w kategoriach ekonomicznych nie ma sposobu. Nie zakłada też, inaczej niż pojecie sprawiedliwości tout court zakładało od czasów Arystotelesa, wzajemnego uznania zaangażowanych stron. ”[1] Dalej powiada autor, że „Pojecie to należy do kategorii pośredniej między wezwaniem do dobroczynności a pojęciem sprawiedliwości tout court; nie jest tym samym co sprawiedliwość, bo nie musi zakładać[…] idei wzajemności, bo zakłada, […] że pewne roszczenia mogą być podnoszone prawomocnie […] zachęca zatem do takiej dystrybucji dochodów, by uczynić znośnym życie ludzi bezradnych”, i kontynuuje „pojęcie sprawiedliwości społecznej jest potrzebne, by usprawiedliwić wiarę […] że ludzkość, zgodnie z tradycją kantowską, jest kategorią moralną i że ludzkość ma obowiązki względem swoich członków i segmentów”.[2] Leszek Kołakowski powiada ponadto, że „[…] nie ma żadnego prawa, mocą którego, im więcej równości, tym lepiej się żyje ludziom, zwłaszcza tym socjalnie upośledzonym. Gdyby równość była dobrem samoistnym i zwierzchnim, należałoby uznać, że trzeba ją popierać również wtedy, gdy wynikiem będzie pauperyzacja wszystkich, włączając najuboższych”, to dalej stwierdza, że „[…] progresja, skoro już raz została wprowadzona, jest niesłychanie trudna do usunięcia […] gdyż nacisk społeczny, wynikający nie z racjonalnych rachub, lecz z zawiści („dlaczego tamci mają tak dużo, a ja mało?”) będzie zawsze silny […]”, i konkluduje w sposób następujący „progresywna stopa podatkowa […] przyczynia się w sposób znaczący do polepszenia losu upośledzonych, jest ona uzasadniona właśnie ideą sprawiedliwości społecznej, chociaż prawdą jest nadal, że gwałci tradycyjną zasadę sprawiedliwości”[3].
Podejmijmy zatem trud, wybrania cech pojęcia „sprawiedliwości społecznej”, które w jakimkolwiek stopniu uzasadniałyby odwoływanie się do podejmowania procedur takiej redystrybucji dochodów, zgodnie z którą jedni mają mieć mniej, żeby inni mieli się więcej.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Liberalna polityka społeczna – państwo, społeczeństwo, solidarność
Ekonomia Społeczna szansą dla rozumnych
Adam Niedzielski, MS: Strategicznie o Temidzie
Kapitał społeczny – bardzo długi cień historii
Polska idzie pod prąd
W. Orłowski: Debatujmy o podatkach
Nowa redystrybucja dóbr i praw
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.