Publicystyka



Prawo Gogola: Artykuł I. O łapownictwie

włącz czytnik

I oto poznajemy jego skrywany do tej pory zamysł, gdy objawia sens tych zaleceń: „niech Pani przyjeżdża właśnie w tym celu, ażeby pokazać się w jednej i tej samej sukni: trzy, cztery, pięć, sześć razy proszę włożyć tę samą suknię”. Skutek miał wyglądać następująco: panie z towarzystwa, najpierw zdezorientowane, a potem już z przekonania, jedna za drugą pójdą w ślady gubernatorowej prześcigając się w skromności. Jak nożem uciął ustanie rozrzutne kupowanie kiecek na byle okazję, skoro wystarczy jedna: tania i prosta. Wówczas to mężowie-urzędnicy odetchną i, uwolnieni od nieustannych wydatków na żonine ubiory, przestaną wymuszać łapówki od nieszczęsnych petentów; i koniec końców ten rujnujący serce, duszę i państwo proceder najzwyklej zaniknie.

Mikołaj Wasyljewicz składa za to awansem dziękczynny pokłon, pisząc do wyimaginowanej gubernatorowej: „Jest Pani pierwszą osobą w mieście, od Pani będą przejmować wszystko, […], bo tak każe moda i dzięki naszej rosyjskiej skłonności do małpowania”. A kiedy już sprawy pójdą w dobrym kierunku i cnota zapanuje w kancelariach, biurach i sądach, wtedy dopiero mogą się dołączyć duchowni, poruszając w swoich kazaniach sprawy grzesznego zbytku.

Tak oto się miały zamiary Gogola, prezentowane wcale poważnie w jego publicystyce. Że wyszło inaczej, to już całkiem inna sprawa. Musimy się przyzwyczaić, że w twórczości Gogola realizm i metafizyka zawsze idą z sobą o lepsze, i nigdy nie wiadomo, której stronie jest pisane zwycięstwo.
*Marian Sworzeń - ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu, ostatnio wydał „Opis krainy Gog”

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.