Publicystyka
Sędziowie: pokrycie
czas trwania postępowania| postępowanie sądowe| sądownictwo| sędziowie sądów powszechnych| statystyki sądowe| wymiar sprawiedliwości
włącz czytnikSędziowie, jeżeli spojrzeć na to od środka, dzielą się na nadzorowanych i nadzorujących - czyli na tych co są motorem tego wózka, i na tych co patrzą, czy dobrze jedziemy. Mylą się jednak ci, którzy uważają, że celem tych "za sterem" jest dbanie o to, by "motor" działał dobrze, to znaczy wydawał prawidłowe i sprawiedliwe wyroki. Analiza aktywności ciał nadzorczych prowadzi raczej do wniosku że zasadniczym ich celem jest uzyskanie pokrycia. Do tego dążą bowiem swymi zarządzeniami, a praca nadzorowanych oceniana jest przez nich głównie pod kątem tego, czy gwarantuje pokrycie w danym miesiącu czy kwartale. Chodzi oczywiście o pokrycie wpływu, czyli załatwienie co najmniej takiej samej liczby spraw, jaka w danym okresie wpłynęła do sądu czy wydziału.
Pokrycie wpływu jest zasadniczym statystycznym miernikiem sprawności i wydajności pracy sędziów, wskaźnik ten jest w zasadzie jedynym jaki naprawdę brany jest pod uwagę przy okazji analizy danych statystycznych. Stosowanie go jest zaś proste aż do bólu. Jeżeli wpływ jest pokryty to znaczy że Wydział (czy też cały sąd) pracuje dobrze, jeżeli zaś załatwiono w miesiącu mniej spraw niż wpłynęło, to znaczy że sędziowie się lenią i trzeba ich pogonić. Nie ma przy tym żadnego znaczenia to, ile konkretnie spraw wpłynęło, ilu sędziów było w wydziale ani jak te liczby mają się do poprzedniego okresu statystycznego. Zasada jest prosta - jak w zeszłym miesiącu wpływ został pokryty a w tym nie, to znaczy ze wydajność spadła i wymaga to interwencji nadzoru. To zaś, że w tym miesiącu wpłynęło 30% więcej spraw niż w poprzednim, a jednego z sędziów pożyczono sobie bez pytania (znaczy otrzymał stałą delegację do instancji wyższej) się nie liczy. Liczy się tylko to, że w tym miesiącu nie było pokrycia, co budzi w ciele nadzorczym niepożądane napięcie.
Reakcją ciała nadzorczego na brak pokrycia jest oczywiście wydanie zarządzeń nadzorczych. Nie chodzi przy tym bynajmniej o zarządzenia mające na celu równe rozłożenie nowych spraw pomiędzy sędziów i wydziały, czy też dostosowanie liczby sędziów do ilości spraw. Te okoliczności, jak wiemy, nie mają przecież znaczenia dla oceny sprawności pracy w oparciu o kryterium pokrycia, więc nie ma sensu cokolwiek z nimi robić. Jedyną przyczyną braku pokrycia jest przecież to, że "załatwiono" za mało spraw, celem zarządzeń winno zatem być "zmotywowanie" sędziów by załatwiali ich więcej. A skoro załatwiają za mało, to znaczy za mało pracują, trzeba więc kazać im więcej pracować. I to proste założenie stanowi podstawę wydawanych światłych zarządzeń, które również są bardzo proste, jasne i nadzorczo logiczne.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.