Publicystyka
Solidarność
Aid to Families with Dependent Children| Alan Hirsch| kościół ewangelicki| odpowiedzialność| państwo socjalne| Solidarność| zbór
włącz czytnikKiedy mówi się o solidarności?
O solidarności mówi się jednak też w takich kontekstach, jak ubezpieczenie zdrowotne lub reforma emerytalna. W tym ostatnim kontekście możemy usłyszeć sformułowanie „solidarność międzypokoleniowa“. Jest jednak oczywiste, że taka solidarność nie jest we właściwym sensie tego słowa dobrowolna. Nikt z nas nie może zdecydować, czy i do jakiego stopnia będzie w tych sprawach solidarny z innymi[2]. Wydaje mi się, że słowo „solidarność“ jest mylące, ponieważ jest zbyt dwuznaczne. Można sobie wyobrazić, że zaczniemy oznaczać tym terminem tylko solidarność dobrowolną. Wówczas można by zdefiniować go jednoznacznie i dla wszystkich zainteresowanych byłoby jasne, o czym mowa. Podobnie, można sobie wyobrazić, że zawęzimy to słowo do przymusowego dzielenia ryzyka czy kosztów, z którymi mamy do czynienia w systemie zdrowotnym czy emerytalnym. Wówczas również można by zdefiniować jednoznacznie to słowo. Również w tym przypadku byłoby ono użyteczne i łatwe w stosowaniu.
Problem leży jednak właśnie w tym, że raz używa się go w ten, a kiedy indziej w inny sposób. Przy czym w pierwszym przypadku – kiedy chodzi o solidarność dobrowolną – słowo to wiąże się jakoś z naszą wolą i – wybaczcie mi to teologizowanie czy moralizowanie – ze stanem naszego serca. W drugim przypadku tak nie jest. Przedstawię dwa przykłady.
Solidarność dobrowolna
W roku 1977 zostałem wikarym kościoła ewangelickiego i doświadczyłem szybkiego rozwoju naszego chrześcijańskiego zboru. Organy państwowe pilnie kontrolowały sprawy finansowe kościoła – każdy zbór musiał mieć swój budżet, uchwalony przez tzw. sekretarza kościelnego (urzędnika powiatowej Rady narodowej) i musiał sporządzać czteroletnie sprawozdania finansowe. Nasz zbór prowadził jednak szereg nielegalnych wówczas działań i prowadził w zasadzie podwójną księgowość – oficjalną i tajną. A ponieważ był to rozwijający się zbór, wystarczyło środków na każde dobre dzieło[3]. Znaczna część owych tajnych środków przeznaczana była na działalność charytatywną, zwłaszcza na wsparcie ubogich i prześladowanych chrześcijan w Rumunii. Często jednak pomagaliśmy również naszym własnym członkom, którzy z jakiegoś powodu byli w potrzebie.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.