Świat



Gorące lato w Teksasie

Antonin Scalia| John Roberts| Kalifornia| Rick Perry| Sąd Najwyższy USA| Teksas| Voting Rights Act

włącz czytnik
Gorące lato w Teksasie
Rezydencja gubernatora Teksasu w Austin. Foto: Wikimedia Commons

Czerwiec w tym roku bez wątpienia należy do amerykańskiego Sądu Najwyższego, którego orzeczenia nie schodziły z czołówek gazet.

Zaczęło się od jednomyślnego uznania przez sędziów, że ludzkie DNA (w całości lub części) nie może być opatentowane przez wielkie firmy farmaceutyczne tylko dlatego, że jakiś koncern wydał miliony dolarów na badania genetyczne.

Potem przyszło orzeczenie w sprawie Maryland przeciw King. Stosunkiem głosów 5:4 sędziowie uznali, że od osoby legalnie zatrzymanej za popełnienie przestępstwa można pobrać próbkę DNA i porównać ją z materiałem genetycznym zgromadzonym w bazie danych nierozwiązanych przestępstw (w tym konkretnym przypadku chodziło o gwałt). Co ciekawe, do trójki liberalnych sędziów (Sotomayor, Kagan, Ginsburg), którzy uznali takie pobranie za formę nielegalnego przeszukania, dołączył ultrakonserwatywny sędzia Antonin Scalia. I był on na tyle poirytowany decyzją większości, że odczytał – co zdarza się bardzo rzadko w Sądzie Najwyższym – część swojego zdania odrębnego z sędziowskiej ławy.

Konserwatyści uzyskali w tej sprawie większość, bo dołączył do nich, zazwyczaj liberalny, sędzia Breyer. We wcześniejszych decyzjach – gdy ograniczono dopuszczalność stosowania przeszukań z psem oraz okoliczności, w których można pobrać krew od pijanego kierowcy – to liberałowie i Scalia postawili na swoim.

We wtorek Ameryką wstrząsnęła decyzja w sprawie prawa wyborczego na Południu – tzw. Voting Rights Act. Na podstawie VRA niektóre stany, prawie wyłącznie południowe, musiały już od dziesięcioleci uzgadniać zmiany praw i okręgów wyborczych z rządem federalnym. Pilnuje on, by nie powtórzyła się sytuacja z XIX i początków XX wieku, gdy na skutek kruczków prawnych niemal wszystkich Afroamerykanów wykluczono z grona ludzi mających prawa wyborcze.

Ale prezes Sądu Najwyższego John Roberts już od lat 80. nie ukrywał niechęci do tej ustawy –  i teraz nareszcie miał szansę ją pogrzebać. Zaznaczając, że z sukcesem zmienianiała kulturę Południa, a przy tym mając świadomość, że jest tak popularna w Kongresie, iż nikt nie odważy się jej uchylić (głosy za nią w 2004 były prawie jednomyślne) – razem z kolegami konserwatystami i umiarkowanym sędzią Kennedym prezes Roberts uznał ustawę za niekonsytytucyjną. – Kultura i polityka rasowa Południa dawno już nie przejawiają rasizmu – wyjaśnił.

Poprzednia 123 Następna

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.