TK



Łętowska. Powiedzieli, napisali... (odcinek 48)

włącz czytnik
Łętowska. Powiedzieli, napisali... (odcinek 48)

Prof. Ewa Łętowska, była Rzecznik Praw Obywatelskich, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 2002-2011

Że Trybunałowi Konstytucyjnemu „udało się przez całe ćwierćwiecze zachować przyzwoitość konstytucyjną, było niewątpliwie wielką zasługą kolejnych generacji jego sędziów, lecz także różnych – korzystnych dla Trybunału – splotów okoliczności. Trzeba jednak zadawać pytanie, co stanie się w sytuacji, gdy owego elementu szczęścia zabraknie”. Dziś i owego szczęścia, i przygotowania na czas jego deficytu – zabrakło. Przezorność cytowanego tu Leszka Garlickiego okazała się wyrazem pesymistycznego doświadczenia komparatysty, bo podobne kryzysy zdarzały się i gdzie indziej.

Kryzys dotykający pozycji i orzekania Trybunału Konstytucyjnego wyraża się w niehonorowaniu przez premiera obowiązku natychmiastowej publikacji wyroków TK (pogwałcenie art. 190 ust. 2 Konstytucji: „orzeczenia […] podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym”) i uporczywym kwestionowaniu przez członków rządu i posłów większości parlamentarnej prawnego charakteru wyroków Trybunału, które im nie odpowiadają (art. 190 ust. 1 Konstytucji: „orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”). Co na to sądy? Czy mogą w obecnej sytuacji wspomóc poturbowaną kontrolę konstytucyjności? Trzeba tu poruszyć dwie kwestie:

– czy sądy same „jakoś” mogą zastąpić aktywność Trybunału Konstytucyjnego, w ramach własnego judicial review (ocena zgodności prawa z Konstytucją)?

– co sądy zrobią z tym wyrokami, które Trybunał obecnie wydaje, a których publikacji i istnienia nie uznają politycy?

Prokonstytucyjna wykładnia prawa przez sądy

Tylko Trybunałowi Konstytucyjnemu polska konstytucja z 1997 r. przyznała monopol na kontrolę konstytucyjności ustaw, dając mu władzę eliminacji tych ustaw z systemu prawa. I tu inne sądy wyręczyć TK nie mogą. Ale to wcale nie znaczy, że innym sądom nie wolno orzekać „na konstytucji”. Przede wszystkim nikt nigdy nie kwestionował, że przy rozpatrywaniu konkretnych spraw sądy mogą (ba, powinny) wykorzystywać konstytucję, jej tekst, aksjologię, zasady, a także dotychczasowy dorobek orzeczniczy TK jako tworzywo interpretacyjne dla stosowanych przepisów prawa. Sądy po ten instrument sięgały jednak niezbyt chętnie i umiejętnie, choć oczywiście powinno być inaczej.

(…)

Judicial review konstytucji

Innym zagadnieniem jest tzw. judicial review, a więc wykorzystanie przez sądy orzekania w konkretnych sprawach jako okazji do oceny konstytucyjności stosowanych ustaw. Ten model zdekoncentrowanej kontroli konstytucyjności prowadzi (jak w Stanach Zjednoczonych) do uniknięcia stosowania przepisu ustawy, który sąd uważa za niekonstytucyjny. W Polsce większość autorów wypowiadała się przeciw takiej możliwości (ja, broniąc dopuszczalności sądowej kontroli, byłam w mniejszości). Większość autorów zalecała w takiej sytuacji sądom zwrócenie się z pytaniem do Trybunału, aby ten załatwił sprawę w skali globalnej i bez ryzyka powstania lokalnej, rozbieżnej praktyki. (Nikt nie kwestionował natomiast nigdy odmowy stosowania przez sądy niekonstytucyjnych aktów niższych niż ustawa).

Poprzednia 1234 Następna

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.