TK



Zajadło: Powiedzieli, napisali... (odcinek 5)

włącz czytnik

Pozorność nr 2 – większość sędziów dla opozycji, mniejszość dla rządzących. Ta propozycja, kusząca pozorami otwartości, wspaniałomyślności i dobrych intencji, już na samym wstępie całkowicie zmienia charakter TK, czyniąc z niego organ jawnie polityczny i ostatecznie przekształcając wybory sędziów w podział politycznego łupu. Tak naprawdę może być więc pierwszym krokiem do postulatu całkowitej likwidacji Trybunału. To logiczne – jeśli sędziowie mają być emanacją woli poszczególnych partii politycznych, to ten organ jest kompletnie niepotrzebny lub wręcz szkodliwy, Sejm i Senat wystarczą z nawiązką. Taki kompromis, nawet nie naruszając wprost litery konstytucji, pozostaje jednak całkowicie sprzeczny z jej duchem i istotą sądownictwa konstytucyjnego.

Pozorność nr 3 – nasza wspaniałomyślność ma jednak swoje granice, nie jesteśmy tacy naiwni. Sprawy w Trybunale są skomplikowane, trudne i złożone, ale przecież jak ważne dla dobra narodu. Niech więc wyroki zapadają większością dwóch trzecich głosów składu orzekającego – wówczas kwestia, kto ma większość, a kto mniejszość „swoich” sędziów, traci na znaczeniu. Jakiś problem z niekonstytucyjnością z uwagi na przepis art. 190 ust. 5 (wyroki Trybunału zapadają „większością” głosów, a więc większością zwykłą, a nie kwalifikowaną)? Dla dobra kompromisu zmieńmy nieco zasady i reguły wykładni, przyjmijmy, że możemy to doprecyzować zwykłą ustawą. To jednak jest sprzeczne nie tylko z nieco abstrakcyjnym duchem konstytucji – narusza wprost jego konkretną literę.

Pozorność nr 4 – to prawda, wszyscy naknociliśmy, uchwalając sprzeczne z konstytucją ustawy i wybierając nadmierną liczbę sędziów. Od jednych przyjęto ślubowanie, od innych nie przyjęto; jednych dopuściliśmy do orzekania, inni tkwią w zawieszeniu swojego niejasnego statusu. Kompromis zmierzający do rozwiązania tego problemu brzmi mniej więcej tak: skoro w przeszłości rozum zaspał, to nie dajmy zbudzić się demonom i szukajmy rozwiązania za wszelką cenę, nawet za cenę obejścia konstytucji. To jednak oznaczałoby kapitulację przed skutkami własnych błędów, a w rezultacie – kapitulację prawa przed polityką, i do tego jeszcze źle pojętą.

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.