TK
Jerzy Zajadło
Kompromisowe propozycje składa szef partii rządzącej, wtóruje mu premier, w deklaracjach prześcigają się politycy, naprzeciw wychodzi nawet prezes sądu konstytucyjnego.
Z pozoru to słowo [„kompromis” OK.] jest grzeczne i dobrze ułożone, z istoty rzeczy niekonfliktowe, trafia do wyobraźni tzw. przeciętnych obywateli, wszystkim stwarza szanse na jakąś lepszą, chociaż bliżej nieokreśloną przyszłość, apeluje do rozsądku i lepszej strony ludzkiej natury. Jego rola rośnie w miarę upowszechniania się tezy – moim zdaniem fałszywej – iż spór o TK jest sporem politycznym, a nie sporem prawnym.
(…)
Demokratycznie uchwalona konstytucja, właściwie prawie każda i nie tylko nasza, sama w sobie jest z istoty rzeczy pewnym kompromisem. Jeśli więc politycy odczuwają potrzebę osiągania jakiegoś dodatkowego porozumienia, to dopóki ustawa zasadnicza obowiązuje, powinni to robić w jej ramach, a nie obok niej lub wręcz zamiast niej czy przeciw niej. Nic w jej aksjologii nie przemawia bowiem na rzecz tezy przeciwnej, chyba że autorom proponowanego porozumienia chodzi o zupełnie inny system wartości i że w rzeczywistości gardzą istniejącym stanem prawnym.
(…)
Jeśli jednak tak, to spór o TK w swojej treści i w możliwej do przyjęcia metodzie rozwiązania jest od początku do końca sporem prawnym, a nie politycznym. Tym bardziej że nie bardzo wiem, co w tym kontekście miałaby owa „polityczność” oznaczać. Właściwie do wyobrażenia jest tylko jedno – całkowite abstrahowanie od obowiązującej konstytucji i budowanie porozumienia w sposób sprzeczny z jej postanowieniami na bazie faktów dokonanych. I na tym w gruncie rzeczy polega fałszywość [„pozorność” OK] składanych kompromisowych propozycji.
(…)
• Pozorność nr 1 – podobno dobrnęliśmy do ściany, sporu o TK nie da się rozwiązać metodami prawnymi, lecz wyłącznie politycznym. W domyśle tkwi w gruncie rzeczy pewna niebezpieczna teza: abstrahujmy od konstytucji, nie jest nienaruszalną świętością, nic się nie stanie, jeśli ją na potrzeby kompromisu troszeczkę nagniemy. Ten pozór legalizmu podważa jednak w ogóle istotę prawa, która sprowadza się do tego, że chcemy prawa przestrzegać. W przeciwnym wypadku traci ono swój głęboki sens.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.