TK



Nie wszyscy ateiści byli wielkimi moralistami

ateiści| ateizm| Fundacja "Wolność od religii"| Sylwester Tułajew| wolność słowa

włącz czytnik

Druga kwestia, jaką nasuwa hasło „Nie kradnę, nie zabijam, nie wierzę” to szkoda jaką, moim zdaniem, wyrządza się takimi akcjami rozproszonej społeczności osób istotnie pozbawionych wiary w Boga i nie przynależących do żadnej konfesji kościelnej. Nie wiem, w jakim środowisku wychowywali się twórcy fundacji, skoro twierdzą, że w Polsce uważa się ateistę za złodzieja i mordercę. Było to jakieś wyjątkowe środowisko, bowiem w Polsce nie ma sposobu kontrolowania czyichś przekonań religijnych. W środowisku miejskim pozostaje się pod tym względem anonimowym. Na wsi obecny być może pewien rodzaj kontroli związanej z tradycją, ale kontrola taka nie jest jeszcze nietolerancją.

Umiłowanie wolności słowa każe więc znosić cierpliwie działania fundacji. „Wolność od religii” i można tylko napiętnować je, jako zachowanie pozbawione kultury. Właściwie pojętą wolność słowa tylko z trudem udaje się ratować poprzez jakieś zakazy i ograniczenia. Ratuje je jedynie kultura, zdrowy rozsądek i dobry obyczaj. To jeszcze jeden z wielu przykładów, że prawo stanowione nie jest w stanie regulować wszystkich dziedzin życia publicznego. Bez odpowiedniej kultury i właśnie dobrego obyczaju nie sposób dać sobie rady.

Nietolerancję budzić może natomiast chęć obrażania powszechnych przekonań. Kto tak czyni sam ją prowokuje i jest ona do pewnego stopnia uzasadniona. Jeśli ktoś agresywnie wmawia mi, że to „wierzę” to idiotyzm i kretynizm, i wykrzykuje to publicznie, i okazuje mi brak szacunku, to dlaczego mam tego w pokorze wysłuchiwać.

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.