TK



Neosarmaci i emancypanci, czyli czy Polak jest postmodernistyczny?

cepeliada| Fronda| Krytyka Polityczna| Liberalizm| ponowoczesność| postmodernizm| PRL| Przemysław Czapliński| sarmatyzm

włącz czytnik

Trudności z utopią nie dotykają w równym stopniu wszystkich współczesnych nurtów intelektualnych i ideowych. Najpoważniej dotykają one intelektualnej lewicy, która przez dużą część XIX i XX w pewien sposób manipulowała ludzkimi marzeniami o lepszej przyszłości i która zawsze chciała być bardziej nowoczesna od innych. Nurt demokratycznego liberalizmu nie przeżywa takiego rozczarowania, ponieważ porządek społeczny – nawet ten najlepszy z wszystkich niedoskonałych porządków, jakim jest demokracja – jest ciągłym ryzykiem. Życie społeczne i polityczne nie ma swego finalnego celu. Kto jednak taki utopijny cel posiadał, wierzył w niego, ten może się czuć rozczarowany, gdy okazał się on nierealny, a nawet więcej – gdy skompromitował się.

Upadek komunizmu był dla dużej części lewicy takim właśnie momentem kompromitacji.

Można też postawić domysł, że tak powszechne teorie ponowoczesności są w dużej mierze dziełem rozczarowanych lewicowych intelektualistów. Gdy znikła ich utopia świat zamienił się dla nich w postmodernistyczny chaos. W żadnym wypadku nie chcę sugerować, że Czaplińskiego należy zaliczyć do jakiejś tam intelektualnej lewicy. Jego osąd komunizmu jest jednoznaczny..

To jednak, że Czapliński sięga tak szeroko do teoretyków ponowoczesności powoduje, że jego pasjonująca analiza staje od pewnego miejsca zbyt pospieszna. Moim zdaniem autor „Resztek nowoczesności” niepotrzebnie uznaje się za postmodernistę. Pozwala mu to przekroczyć podział tradycjonaliści – moderniści, zdystansować się zarówno od sarmatów jak nowocześniaków, jednak jego „trzecia droga” ku postmodernie, wydaje się znacznie mniej przekonywująca od jego krytyki i jest już też oderwana od konkretnego kontekstu rozważań o współczesnej polskiej tożsamości. Swój postmodernizm autor uzasadnia w następujący sposób:

W dzisiejszej kulturze każdy musi bowiem sam wkorzeniać się w tradycję i nikt nie może uczynić tego inaczej, niż lepiąc siebie z jej resztek.[8]

Moim zdaniem opisywana sytuacja w żaden sposób nie wyróżnia naszej epoki. W każdej epoce tradycję konstruuje się z tego co pozostało po poprzedniej i poprzednich. Renesans dla przykładu budował na spuściźnie średniowiecza, a wszyscy i nieustannie czerpali ze starożytności. Zawsze i wszędzie „wkorzeniano się w tradycję”, choć dzisiaj procesy te przebiegają szybciej  i jesteśmy ich bardziej świadomi.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.