TK



Odpowiedzialność i dezynwoltura. Czy w XXI wieku jest możliwa wspólnota międzynarodowa?

COP21| Europejska Agencja Środowiska| Hannah Arendt| Ministerstwo Środowiska| rewolucja technologiczna| ropa naftowa| Solidarność| Syria| szczyt klimatyczny| uchodźcy| Unia Europejska| zalesianie

włącz czytnik

Technologiczna rewolucja z podobnych powodów uderzyłaby w dzisiejsze „królestwa“ Zachodu, wielkie koncerny dysponujące infrastrukturą, dzięki której świat napędzany ropą może działać. To koncerny energetyczne, ale znowu – nie tylko; także producenci samochodów, budowniczy i operatorzy dróg i miast skalibrowanych na tradycyjne środki transportu i sposoby zarządzania termoenergetycznego. Przejście najpierw na prąd, a następnie na odnawialne źródła energii wymagałoby najtrudniejszej rewolucji z możliwych, tj. rewolucji infrastrukturalnej.

A jednocześnie zdajemy sobie sprawę coraz lepiej, że nie ma tu miejsca na tryb przypuszczający. Ocieplenie klimatyczne już ma miejsce; jego pierwsze efekty obserwowano już sto kilkadziesiąt lat temu (poczytajmy autorów z przemysłowej Anglii, Francji, Ameryki… Pierwsza sztuka poważnie podnosząca konieczność walki o środowisko to chyba Wariatka z Chaillot Jeana Giraudoux, gdzie czarne charaktery knują, na przykład, tak: „To geologia dziś rządzi światem. To ona wynajduje ukryte w łonie matki ziemi ciecze i metale, najsolidniejsze fundamenty dla tej formy organizacji społecznej, jaką jeszcze toleruje nasza epoka, mająca gdzieś narody i patriarchat – dla korporacji! Pan Geolog przyniósł nam natchnienie! Proponuje, byśmy naszą spółkę oparli na złożach!“).

W niedawnym numerze The Economista alarmowano, że nie da się utrzymać założonego spowolnienia wzrostu temperatur globalnych do zaledwie 2 stopni Celsjusza w ciągu najbliższych lat. Będzie cieplej: globalny poziom morza podniesie się szybciej (kończy się nam czas na to, by coś wymyślić), nastąpi pustynnienie, hekatomba gatunków zwierząt i roślin, a w konsekwencji wzrost cen żywności i głód w najbiedniejszych regionach, które właśnie zaczęły się odbijać od dna, a poza tym uzyskały środki łączności z resztą świata, więc w naturalnym odruchu ich mieszkańcy będą ciągnąć tam, gdzie jeszcze żyć się da. Tak jak ciągną już teraz, uciekając przed konfliktami, z których wiele toczy się o resztki zasobów. Te co prawda jeszcze się nie kończą, ale pomału kończy się ich okres „przydatności do spożycia“…

Bo nieprawdopodobny spadek cen ropy, który zaczął się w 2014 roku, należy chyba tłumaczyć właśnie takim rozumowaniem krajów-producentów ropy: choć w dłuższej perspektywie nieuniknione jest odchodzenie od tego surowca, w perspektywie średniej można je odłożyć w czasie, jeśli nie będzie się opłacać, bo ropa pozostanie tańsza niż inne źródła energii. To może też dotyczyć intensyfikacji konfliktów z wykorzystaniem ciężkiego uzbrojenia: kiedy, jak nie teraz, warto puścić w ruch zabawki, które ciągną tradycyjne paliwo jak smoki? Zanim zostaną zastąpione przez, prawdopodobnie równie śmiertelną, cyberbroń na baterie słoneczne?

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.