TK



Odpowiedzialność i dezynwoltura. Czy w XXI wieku jest możliwa wspólnota międzynarodowa?

COP21| Europejska Agencja Środowiska| Hannah Arendt| Ministerstwo Środowiska| rewolucja technologiczna| ropa naftowa| Solidarność| Syria| szczyt klimatyczny| uchodźcy| Unia Europejska| zalesianie

włącz czytnik

Obrady COP w ciągu dwudziestu jeden lat cechował niekiedy entuzjazm, kiedy indziej sceptycyzm. Ostatnio uderzono w ton alarmistyczny. I słusznie, bo tak naprawdę to powinna być próba uzgodnienia warunków tej globalnej rewolucji energetycznej na międzynarodowym szczeblu. Każdy rok bez takiej konkluzji to kolejny rok astronomicznych zysków dla petromonarchii, tradycyjnych ponadnarodowych koncernów – a zarazem krok bliżej ekologicznej katastrofy, zwykłe marnotrawstwo środków publicznych i prywatnych pieniędzy obywateli, ale także miliony niepotrzebnych śmierci na wiele chorób cywilizacyjnych związanych z zanieczyszczeniami powietrza i środowiska.

Wstrząsające mapy zanieczyszczeń powietrza opublikowane właśnie przez Europejską Agencję Środowiska (http://www.eea.europa.eu/publications/air-quality-in-europe-2015 ) wskazują, że Polska znajduje się w najgorszej strefie zanieczyszczeń. Niechęć do rewolucji technologicznej i powoływanie się na skok cywilizacyjny dokonany w dekadzie po przełomie – tu widać na ciemnoczerwono.

W tym kontekście jak żart brzmią propozycje naszego Ministerstwa Środowiska na COP21: „Podczas COP21 w Paryżu będziemy zabiegać o uznanie różnych form ograniczania emisji dwutlenku węgla, w tym zalesiania, za równoprawne z redukcją spalania paliw kopalnych sposoby zmniejszania koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze“, gdyż „Polska, tak jak i inne państwa, powinna mieć jednak zapewnione prawo do suwerennego określenia najbardziej korzystnych i efektywnych działań zmierzających do ochrony klimatu oraz do określania własnej ścieżki rozwoju“. Już wiemy, że „walka o zalesianie“ zakończyła się powodzeniem. Takim samym, jak „odbijanie“ Puszczy Białowieskiej z rąk dyrektora, który blokował wycinkę jej obrzeży… To niezła metafora.

To samo stronnictwo, które dziś ze zwykłego strachu przed zmianami staje po stronie korporacyjnych egoizmów i petrodyktatur, zaproponowało jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, by zamiast przyjmować uchodźców, „pomóc im“ na miejscu. Ciekawe jak? Użyźniając pustynie? Czy radykalizując nastroje wśród wszystkich tych, którzy jeszcze nie uciekli, bombardowaniami?

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.