TK



Referendum odwoławcze – czas na nowe zasady

burmistrz| frekwencja| Hanna Gronkiewicz-Waltz| odwołanie władz samorządowych| referendum| referendum lokalne| Warszawa| wójt

włącz czytnik
Referendum odwoławcze – czas na nowe zasady
Hanna Gronkiewicz-Waltz. Foto: Wikimedia Commons

Ekonomiści niechętnie wypowiadają się publicznie na tematy stricte polityczne. Ich wywody dotyczą przede wszystkim ogólnych reguł życia gospodarczego. Ogólne reguły często jednak pojawiają się także w innych dziedzinach. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by zastosować ekonomiczny aparat (odwołujący się do racjonalnego, celowego działania człowieka) poza domeną rynkową. W ten sposób można pokusić się na przykład o ocenę reguł politycznych z punktu widzenia tego, czy są one dobre do osiągnięcia celów, do których je powołano. Inaczej mówiąc, można zbadać ich racjonalność.

Chciałem w ten sposób przyjrzeć się nieco bliżej regule politycznej, która stała się znów głośna za sprawą warszawskiego referendum. Od razu mogę zdradzić moją jej ocenę. Jest to reguła zupełnie nieracjonalna i błędnie skonstruowana. Casus Warszawy, ale także innych miast wskazuje, według mnie, na pilną konieczność jej zmiany.

Zły dobór środków do celów

Sama idea referendum odwoławczego nie jest chyba przez nikogo kwestionowana. Jest to ważne narzędzie dyscyplinowania władz samorządowych. Prawo do niego mamy nawet zapisane w Konstytucji. W artykule 170 czytamy, że: „Członkowie wspólnoty samorządowej mogą decydować, w drodze referendum, o sprawach dotyczących tej wspólnoty, w tym o odwołaniu pochodzącego z wyborów bezpośrednich organu samorządu terytorialnego”. Ustawa Zasadnicza nie precyzuje jednak, kiedy referendum odwoławcze jest ważne. Tego możemy dowiedzieć się dopiero z Ustawy z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym. Zajść muszą na raz dwa warunki. Po pierwsze frekwencja musi wynieść co najmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania. Po drugie liczba oddanych głosów nie może być mniejsza niż 3/5 liczby głosów oddanych w ostatnich wyborach. Jeżeli więc frekwencja jest odpowiednio wysoka, to wystarczy zwykła większość głosów, by odwołać prezydenta lub burmistrza.

Jak się wydaje, celem nadrzędnym instytucji referendum odwoławczego jest doprowadzenie do zmiany na stanowisku zarządcy miasta lub gminy, gdy zdecydowanie domaga się tego większość mieszkańców. Otóż moim zdaniem ustawa o referendum lokalnym nie realizuje tego celu w pełni. W dodatku pojawiają się sytuacje, w których realizuje cel dokładnie odwrotny od zamierzonego, co świadczy o braku racjonalności reguł, które decydują o ważności referendum.

Poprzednia 123 Następna

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Krzysztof Nędzyński | 14-10-13 11:38
"Sama idea referendum odwoławczego nie jest chyba przez nikogo kwestionowana."

Jest. Referendum nie jest po to, żeby odwoływać polityków:
http://www.rp.pl/artykul/1049810.html

A my w Polsce mamy szczególnie dużo powodów, aby zachowywać ostrożność w sprawie tego typu instrumentów. Warto pamiętać, że liberum veto oryginalnie też było pomyślane jako instrument do powstrzymywania złych polityków.

Kadencyjność to jedna z bardzo niewielu rzeczy stałych w polityce - stałych, które są niezbędne, aby cokolwiek sensownego móc zaplanować i przedsięwziąć. Jeśli opozycja w dowolnym momencie może powiedzieć "sprawdzam", to nikt nie będzie się brał za poważną, długoterminową politykę.

Political fiction, ale unaocznia pewne rzeczy: gdyby Amerykanie mieli recall, to Reagan być może zostałby odwołany w dnie recesji w 1982 r.

Referenda odwoławcze należy zlikwidować, znieść wszystkie progi frekwencji dla referendów w konkretnej sprawie, w szczególności na szczeblu krajowym (pół miliona podpisów i robimy referendum, czy się to podoba Sejmowi czy nie). Przegrane referendum w konkretnej sprawie w zupełności wystarczy, żeby obezwładnić złego polityka.