TK
Tadeusz Mazowiecki: Konstytucja dla wszystkich
Janina Zakrzewska| kompromis| Konstytucja| mała konstytucja| preambuła| Tadeusz Mazowiecki| Trybunał Konstytucyjny
włącz czytnikWiktor Osiatyński: Kiedy pan się przekonał do konstytucji?
Tadeusz Mazowiecki: To był długi proces. Najpierw zastanawiałem się, czy praca komisji konstytucyjnej w ogóle zostanie doprowadzona do końca, czy to nie jest praca na jałowym biegu.
Ale zeszłej jesieni przekonał się pan, że nie. Dzięki czemu?
Dla mnie testem była sprawa preambuły. Uważałem, że powinno być możliwe uzgodnienie preambuły, która byłaby do przyjęcia dla wszystkich, określając pewien zasób wartości wspólnych. Traktowałem to jako sprawdzian woli porozumienia - wierzyłem, że jeżeli znajdziemy tu jakąś możliwość porozumienia, będzie to oznaczać, że jednak większość koalicyjna poważnie traktuje potrzebę kompromisu, a nie próbuje narzucać swoich poglądów.
I co pana przekonało, że koalicja jest gotowa szukać porozumienia?
Właśnie otwarty stosunek do dyskusji o preambule.
Jaki kompromis był dla pana najtrudniejszy?
Najtrudniej było zapisać preambule w laki sposób, by znalazł się w niej pewien zestaw wartości, a nie sztuczny spis wartości powyciąganych z różnych źródeł i reprezentujących różne stanowiska.
A na jaki kompromis panu osobiście najtrudniej przyszło się zgodzić?
Sądzę, że można było próbować osiągnąć więcej w sformułowaniu dotyczącym ochrony życia.
W jakim kierunku?
Skoro wszyscy uważamy, że aborcja jest złem, to można było próbować to w większym stopniu uwzględnić.
Czy tak jak Czesi, którzy zapisali, że życie płodu jest godne ochrony?
Myśmy proponowali zaakcentowanie tego, że życie ludzkie jest pod ochroną.
W konstytucji zapisano: „Rzeczpospolita zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia". To sformułowanie chyba nie przekreśla możliwości ustawowej ochrony życia poczętego.
Nie przekreśla i dlatego zgodziliśmy się na nie.
Czy ostrość ataków na kompromis konstytucyjny była dla pana zaskoczeniem?
Raczej sam charakter tego ataku, niesolidność argumentów. Nie wiem, czy można to nazwać zaskoczeniem, w każdym razie było to dla mnie przykre.
Czy mylę się, sądząc, że gdy był pan premierem w latach 1989-1990, konstytucja była dla pana czymś odległym, niezbyt ważnym?
Wtedy uważałem, że należy stwarzać fakty, i po prostu nie byłem w stanie zajmować się tą sprawą. Ważniejsze wydawało mi się zmienianie ustroju gospodarczego i politycznego. Ale szkoda, że nie doceniałem konstytucji, co zresztą bardzo mi wyrzucała nieżyjąca już dziś profesor Janina Zakrzewska.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.