TK



Wiadomości z eugeniki

eugenika| książeczka stanu cywilnego| nabycie spadku| PRL| rozwód| urząd stanu cywilnego

włącz czytnik
Wiadomości z eugeniki

Dostałem do rozpoznania wniosek o stwierdzenie nabycia spadku. W zasadzie bardzo prosty, taki, jakich dzisiaj się już nie widzi, bo wszystkie przejęli notariusze. Spadek idący z ustawy na wdowę i dwójkę dzieci, bez żadnych dodatkowych atrakcji. Chociaż może powinienem odpukać, bo jeszcze okaże się, że oprócz tych dwóch było jeszcze jedno nieślubne, które nie wiadomo gdzie jest, a tak w ogóle to są trzy testamenty - jeden że działkę ma dostać córka, drugi, że mieszkanie po połowie na dzieci, a trzeci że syn nic nie powinien dostać, bo niewdzięczny jest - ale nie wiadomo, czy ten akurat sporządził spadkodawca czy jego osobisty Alzheimer. No i mamy zabawę na rok minimum. Ale nie o tym chciałem.

Na żądanie sądu by przedstawiono dowody, że te osoby są spadkobiercami, przedłożono coś, co nazywa się książeczką stanu cywilnego. Jeżeli ktoś takowej dotąd nie widział, to spieszę wyjaśnić, że jest to książeczka, sporo większa od starego dowodu osobistego, wielkości może starej legitymacji ubezpieczeniowej. Wewnątrz nadrukowano zaś formularze aktów stanu cywilnego, począwszy od aktu urodzenia posiadacza, poprzez akty jego małżeństwa (przewidziano kilka), akty urodzenia dzieci, a na koniec akt zgonu. Książeczka ta miała w założeniu służyć jako wygodny zbiór istotnych dokumentów dotyczących stanu cywilnego, ograniczając potrzebę żądania odpisów aktów stanu cywilnego. Nie pomogło, o czym świadczą napotykane na starych odpisach pieczątki przypominające pomniejszym urzędnikom, iż rada ministrów wydała okólnik, zgodnie z którym dane należy ustalać przede wszystkim na podstawie wpisów w dowodach osobistych, a jak już muszą oglądać akty stanu cywilnego, to mają je sobie przepisać i oddać. Znaczy pomysł wprowadzenia programu ograniczania ilości żądanych w urzędach zaświadczeń jest starszy niż się niektórym wydawało.

Książeczka stanu cywilnego była jednak nie tylko zbiorkiem formularzy. Zawierała ona także krótki przewodnik po najlepszym na świecie ustroju oraz skróconą instrukcję obsługi państwa, i wskazanie podstawowych praw i obowiązków obywatelskich. Znaczy wyjaśnienie dlaczego dany obywatel jest oczywiście szczęśliwy że żyje w odrodzonej ludowej Ojczyźnie. Dołączono też skrócone omówienie aktualnych przepisów prawa cywilnego, rodzinnego i spadkowego, przypomniano o obowiązku obrony Ojczyzny i takie tam. Na samym końcu udzielono zaś obywatelowi kilku państwowych porad na okoliczność instytucji małżeństwa. A brzmiały one tak:

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.