Publicystyka



Pouczenia

podsądny| pouczenie| procedura| rozpoznanie sprawy| rozprawa

włącz czytnik
Pouczenia

W druczku zarządzenia o wyznaczeniu rozprawy, obok zarządzeń o zawiadomieniu o terminie i doręczeniu odpisu pozwu, jest jeszcze punkt zawierający polecenie pouczenia o całym szeregu przepisów kodeksu. O tym, który dotyczy tego, co należy wpisać w piśmie procesowym. O tym, który mówi o wyrokach zaocznych. O tym, kogo można ustanowić pełnomocnikiem. O tym, który mówi, że wszystkie dowody trzeba zgłosić od razu... A wszystko po to, by adresat przesyłki, który dowiaduje się w ten sposób, że został pozwany, wiedział jakie ma praw i obowiązki w postępowaniu...

No cóż... idea niewątpliwie słuszna... podsądni powinni znać swoje prawa i obowiązki, by móc skutecznie dochodzić swych praw w  postępowaniu sądowym. W przeciwnym razie ich zagwarantowane im prawo do sądu stanie się fikcją, bo nie będą wiedzieli jak z niego skorzystać. Zupełnie jakby wręczono im w czasie pożaru gaśnicę nie instruując jak należy ją uruchomić i używać. Ale czy rzeczywiście takie "urzędowe" pouczenia, a zwłaszcza pouczenia w takiej formie, w jakiej dzisiaj są udzielane rozwiązują ten problem? Nie wydaje mi się...

Po pierwsze moim zdaniem pomyłką jest nałożenie obowiązku udzielania takowych pouczeń na sąd, w sensie sędziego rozpoznającego sprawę. A taka jest konsekwencja umieszczenia przepisów dotyczących pouczania w przepisach procedury. Kłóci się to bowiem z założeniem powszechnej znajomości prawidłowo promulgowanego prawa, która leży u podstaw systemów prawa stanowionego. Prawo prawidłowo ogłoszone obowiązuje wszak także tych, którzy o nim nie wiedzą, a więc pouczanie o nim w toku procesu jest bezprzedmiotowe, bo nie zmienia sytuacji prawnej stron. Inaczej mówiąc, jeżeli jakiś przepis jest w kodeksie, to strony muszą się do niego stosować niezależnie od tego, czy Sąd ich o nim pouczył, czy nie. W takiej sytuacji całe to pouczenie nie jest niczym innym jak poradą prawną. A porad Sąd udzielać nie powinien. To powinno być zadanie dla innych osób i instytucji mających dbać o zapewnienie dostępu do wymiaru sprawiedliwości.

Po drugie jeżeli już udziela się "urzędowych" pouczeń, to warto pamiętać, w jakim celu się to robi. Jeżeli po to, by można było mówić że pouczono, to mogą one zostać takie jak dziś. Ale jeśli celem ma być przekazanie stronom postępowań ważnych dla nich informacji, co do ich praw i obowiązków, to niestety wiele musi się zmienić. Bo prawda jest taka, że dzisiejsze pouczenia często są dla stron po prostu  niezrozumiałe. Suche, przepisane z kodeksu przepisy, czasami ich streszczenie (nie zawsze dokładne), nakazy zrobienia czegoś bez wyjaśnienia, jak ma to być zrobione. W zasadzie trudno się dziwić, że wielu podsądnych się do tych pouczeń nie stosuje, bo tak naprawdę te pouczenia niczego im nie wyjaśniają. Ale jak mają wyjaśniać, skoro w większości stanowią one efekty radosnej twórczości sędziów w poszczególnych sądach i wydziałach, ponieważ Ministerstwo Sprawiedliwości nie było uprzejme przygotować urzędowego wzoru takowych. A nie każdy posiada dar tłumaczenia prostym językiem zawiłości prawa...

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Zdzieszowicman | 29-01-13 14:56
Dobry artykuł. Wobec niezrozumiałości prawa i jego ogromu ilościowego elementarna litość dla poddanych nakazuje pouczać ich chociażby cytatami z kodeksu o ich "prawach".

Tak czy owak wobec Uchwały składu połączonych Izb SN z 22.11.2011 r., III CZP 38/11 brak pouczenia lub błąd w nim i tak nijak de facto nie poprawiają sytuacji poddanego.

I o to chodzi.