Debaty



A patrząc wszystko widzą oddzielnie

Andrzej Lubowski| biurokracja| hipokryzja| NFZ| ochrona zdrowia| pieniądze publiczne| refundacja| Unia Europejska| współpłacenie

włącz czytnik

Pieniądze nie są uniwersalnym lekiem na wszystkie choroby służby zdrowia. Z bardzo ciekawej książki Andrzeja Lubowskiego – „Świat 2040” możemy się dowiedzieć, że w USA kilkadziesiąt milionów obywateli nie jest objętych opieką zdrowotną, chociaż przeznacza się na ten cel, z ich tłustego budżetu, aż 18 proc. – wielokrotnie więcej niż u nas, a także dużo więcej niż  w bogatych krajach, takich jak Holandia, Australia czy Francja gdzie opieka jest lepsza. Nie wiadomo jak świat poradzi sobie z leczeniem ludzi w 2040-ym roku, póki co amerykańskich lekarzy paraliżują procesy o odszkodowania, głównie za błędne diagnozy, bo z tego powodu umiera w Stanach kilkadziesiąt tysięcy Amerykanów rocznie.

Rozbudzone apetyty na lepsze życie i zarazem lżejszą pracę trudno zahamować.  Nauczyciele w Anglii ogłosili niedawno protest; nie zgadzają się, żeby wyceniać ich pracę za wyniki nauczania, a nie za staż w zawodzie, jak dotychczas. Bo raz zdobytych przywilejów się nie oddaje. Tylko że w dawnych czasach, kiedy płacono za staż pracy – kult uprawiania tego zawodu był zapewne większy.  Wymagania rosną szybciej niż możliwości, w dodatku równać do zamożnych chcą narody dotąd bardzo biedne i bez wymagań. Spieszno im do tego wyrównania i tłumaczenie o historycznych zaszłościach mało kogo obchodzi. Polska nie była trzecim światem, ale nie była też bogatym, a przez kilkadziesiąt lat wypaczonego rozwoju w socjalizmie realnym zapóźnienia w stosunku do bogatych powstały jeszcze większe. Lubimy narzekać na polskie ułomności i mówić, że na całym świecie jest lepiej. A ten CAŁY świat to oczywiście świat bogatych.

Jeden z paradoksów życia publicznego polega na tym, że wymagania coraz lepszych i droższych świadczeń państwa dla obywateli nijak się mają do stanu państwowej kasy.  My, Polacy, jesteśmy już w Europie, więc uważamy, że powinniśmy tak żyć jak „wszędzie na świecie”, czyli w bogatej Europie. Co chwila ktoś świadomy i postępowy opowiada narodowi w telewizji jak to powinno być. Np. w sprawie wspomnianego wyżej poziomu leczenia, obywatel słyszy od lekarzy specjalistów, że każdy powinien badać się specjalistycznie co rok. Tymczasem – w życiu, a nie w telewizorze – obywatel wie, że na numerek do specjalisty musi czekać często parę miesięcy. Specjalista-lekarz zastrzega się, że kwestie finansowe do niego nie należą, mówi co jest człowiekowi potrzebne. Od nauczyciela słyszymy w telewizji publicznej, że jest dużo dzieci wymagających specjalnej troski i takim dzieciom trzeba zapewnić opiekę indywidualną. O kosztach takiego „powinno się” nauczyciel nie mówi, bo to nie jego sprawa.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.