Debaty



Bonum Commune: trzy uwagi o dobru wspólnym

appeasement| dobro wspólne| Immanuel Kant| legitymizacja ustroju| liberalna prawica| Locke| Rawls| socjalistyczna lewica| Thomas Hobbes| umowa społeczna

włącz czytnik

Częstokroć mniej znaczy więcej. Ograniczona działalność państwa zmierzająca do wytworzenia i zagwarantowania stabilnych ram prawnych, egzekwowania prawa i porządku oraz ochrony praw, może wytworzyć obszar, w którym wszystkie spontaniczne ludzkie aktywności – edukacyjne, kulturalne, charytatywne, kultywujące i zarządzające środowiskiem życiowym itd., a zatem – wszystkie działalności w zasadzie przyczyniające się do dobra wspólnego i stopniowo je wytwarzające i poszerzające – mogą dać dobru wspólnemu jako całości więcej, niż bezpośrednie działanie państwa, które wspiera, nakazuje lub organizuje takie działania. 

Uwidocznijmy to sobie na przykładzie. Bez wątpienia to dobrze, kiedy młodzież uczy się łaciny. W ten sposób młodzi ludzie zyskują szersze horyzonty, więcej informacji odnośnie pochodzenia kluczowych dla naszej cywilizacji pojęć, co oczywiście ułatwia im następnie naukę żywych języków obcych. A zatem, wspieranie studiów i edukacji klasycznej leży ewidentnie w interesie dobra wspólnego.

Dokładnie tak samo jest, jeśli chodzi o znajomość ogrodnictwa. Relacja do ziemi i jej kultywacja są cechami człowieka cywilizowanego, czy to w przypadku uprawiania roślin użytkowych, czy to ozdobnych. Jest to sensowny sposób spędzania wolnego czasu, który może stać się dla kogoś użytecznym hobby, ale jest również przejawem odpowiedzialności za powierzone mu środowisko, którego nie jesteśmy właścicielami sub specie aeternitatis, lecz tylko użytkownikami. Jest to zatem również przykład służenia dobru wspólnemu.

Gdyby jednak państwo nakazywało, kto, czego i jak ma się uczyć w dziedzinach języka łacińskiego i ogrodnictwa, narzucałoby wszystkim obowiązkowe kursy o takim a nie innym czasie trwania, stałoby się coś złego. Różni ludzi mogą mieć różne dary, talenty, zdolności, inklinacje czy zainteresowania i takie odgórne przymuszanie społeczeństwa do tego, co ma robić, byłoby nieefektywne i nieproduktywne. Dlaczego by nie pozostawić ludziom decyzji co do tego, którymi produktywnymi i uprawnionymi działaniami na rzecz dobra wspólnego będą się zajmować? Co więcej, nawet nie biorąc pod uwagę efektywności, takie ogólne państwowe rozporządzenie zubażałoby wspólnotę o coś podstawowego i stanowiącego istotny element ludzkiej godności – wolność. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że dobru wspólnemu bardziej służy dobrowolna, szlachetna, czy wynikająca z cnót obywatelskich aktywność wolnych jednostek, niż robienie na rozkaz, komendę, Befehl nawet dobrych rzeczy. Cnota realizująca się w wolności jest dla dobra wspólnego fundamentalna.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.