Publicystyka



E. Wnuk-Lipiński: Polska mała apokalipsa

biurokracja| egoizm| familizm| Mirosława Marody| państwo| populizm| pozytywizm| romantyzm| socjologia| Solidarność| Xymena Bukowska| zaufanie społeczne

włącz czytnik
E. Wnuk-Lipiński: Polska mała apokalipsa
Prof. Edmund Wnuk-Lipiński (1944 - 2015). Foto: M. Kubik, Wikimedia Commons

Człowieczeństwo zaczyna się tam, gdzie interesujemy się tym, co bezpośrednio nie przynosi nam korzyści

Przypominamy - za Instytutem Obywatelskim - rozmowę ze zmarłym dziś prof. Edmundem Wnukiem-Lipińskim. Tekst został opublikowany w kwartalniku Instytut Idei na początku 2014 roku.

Aleksandra Kaniewska: Tylko znawcy tematu wiedzą, że w czasach komunistycznych regularnie pisywał pan opowiadania i powieści z gatunku fantastyki. Wówczas ich głównym bohaterem był opresyjny system. Gdyby dziś miał pan coś napisać, jaki wycinek współczesnej Polski posłużyłby panu za inspirację?

Prof. Edmund Wnuk-Lipiński: Myślę, że niestety pewnie zanurzyłbym taką powieść w bardzo niepokojącym zjawisku, które obserwuję w naszym kraju, czyli w świecie o niskim zaufaniu społecznym. Polskie społeczeństwo pozostaje w kontrze chociażby do Szwecji, gdzie do obcego podchodzi się z założeniem, że zasługuje on na zaufanie, i dopiero kiedy je zawiedzie, to zaufanie się cofa.

A Polsce można kogoś znać latami…

… i wciąż wymagać, żeby udowadniał, że zasługuje na nasze zaufanie. To jest proces, który nigdy się nie kończy! Polską chorobą jest brak zaufania. I ma to wymierne konsekwencje – ekonomiczne, społeczne i polityczne.W wymiarze ekonomicznym podważa wszystkie transakcje. Oznacza to, że każda umowa między ludźmi musi być ubezpieczana.

A to powoduje, na przykład, kosztowny rozrost biurokracji.

Biurokracji, papierologii, a przede wszystkim systemu kontroli. Wszystko i każdy musi być kontrolowany, łącznie z kontrolą kontrolujących. Ale ekonomia to tylko część problemu.

W wymiarze politycznym brak zaufania oznacza, że w wyścigu o władzę inni nie są rywalami czy konkurentami, ale wrogami. A skoro nie zasługują na nasze zaufanie, uznajemy, że albo są idiotami, albo kierują się złą wolą i dlatego nie można z nimi współpracować. To prowadzi do ogromnej polaryzacji sceny politycznej i decentralizacji zaufania.

Nieufający sobie biznesmeni, urzędnicy i politycy. Rozumiem, że jeśli dołożyć do tego wymiar społeczny, brak zaufania tworzy z Polaków wspólnotę niezbyt przyjaznych dla siebie obywateli.

Właśnie. Polacy sobie nie ufają. Widać to mocno na poziomie najbardziej lokalnym, na przykład we wspólnotach mieszkaniowych. Tam, jeżeli ktoś występuje z inicjatywą, wskutek braku zaufania od razu pojawiają się podejrzenia, że wcale nie działa w imię dobra wspólnego, ale kieruje się partykularnym interesem. To nie jest, na szczęście, domena tylko polskiego społeczeństwa. Takie mechanizmy pojawiają się również w innych krajach – od lat znają je i opisują socjologowie.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.