Debaty
Bugaj: Scenariusze dla Polski
dynamika rozwoju| finanse publiczne| kapitał społeczny| Polska| transformacja| Unia Europejska
włącz czytnikPolska nie przeszła przez kryzys rozumiany jako recesja. Jedną z ważnych tego przyczyn był gwałtowny wzrost deficytu sektora finansów publicznych (i przyrost długu). Wymogi „ekonomicznego bezpieczeństwa” teraz przemawiają jednak kategorycznie za poważnym obniżeniem deficytu i pewną redukcją długu. Wobec osłabienia tempa wzrostu sanacja sektora finansów publicznych jest jednak bardzo trudna. Wymaga albo redukcji wydatków (co jest społecznie bolesne i może dodatkowo osłabić tempo wzrostu), albo podniesienia podatków (co jest politycznie bardzo trudne i – w pewnych przypadkach – także może spowodować ograniczenie tempa wzrostu).
W minionych dwu dekadach polska gospodarka dość skutecznie lokowała się na międzynarodowych rynkach (eksport rósł w przyzwoitym tempie). Jednak konkurencyjność wynikała z relatywnie taniej siły roboczej (w stosunku do kwalifikacji) i raczej taniej – opartej na węglu – energii. Wydaje się, że te atuty szybko się wyczerpują, a jednocześnie polska gospodarka nie awansowała technologicznie odpowiednio szybko. Dodatkowo sytuację będzie pewnie komplikować emigracja zarobkowa.
Być może największym problemem jest sytuacja w sferze politycznej. Ordynacja wyborcza i system finansowania polityki (bardzo szczodre dotacje budżetowe) przesądzają o „zamknięciu” sceny politycznej – powstał swego rodzaju zbiorowy monopol. Sprzyja to występowaniu znacznej marży zjawisk patologicznych. Partie polityczne nie są podmiotami wypracowującymi alternatywne programy, a wyborcy nie mają możliwości wyrazić w głosowaniu swoich preferencji i są do udziału w wyborach „przymuszani” (udział w wyborach przedstawiany jest jako obowiązek, a nie prawo obywateli). O poparcie rywalizują „drużyny” (na porządku dziennym są dowolne transfery: Gilowska, Sikorski, Kluzik-Rostkowska, Arłukowicz, Rosati), które prezentują programy mające tylko „wyborczy charakter”. Wszystko to przesądza, że prestiż ludzi polityki jest bardzo niski, a to oznacza, że państwo nie jest postrzegane jako podmiot działający w interesie społeczności narodowej, ale w interesie wyalienowanej klasy politycznej. Trudno w tych warunkach realizować zmiany dla jakiejkolwiek grupy niekomfortowe (choćby doraźnie). Trudno o zbiorowy wysiłek na rzecz jakiejkolwiek misji. To w najbliższych latach może być przyczyną swoistej blokady w polityce państwa, źródłem jej szczególnej doraźności.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski