Debaty



Czego chcemy od prawa

dekalog| duch prawa| Jadwiga Staniszkis| Jarosław Gowin| litera prawa| reforma sądownictwa| Ryszard Kalisz

włącz czytnik

Duchem prawa amerykańskiego mogła być tylko jego dosłowność, a więc “litera”. Zrozumiała i bezdyskusyjna dla wszystkich. I tak zostało do dziś.

Jest to wprawdzie największe z możliwych uproszczenie, ale pozwala zauważyć dlaczego nowoczesne, humanistyczne podejście do prawa, z jego denerwującym brakiem surowości i wiarą w rehabilitację mogło się narodzić jedynie na gruncie prawa europejskiego i dziś jeszcze  nie przebiło się tak całkiem do USA.

Zresztą może jestem dla p. Staniszkis niesprawiedliwy. Może chodziło jej tylko o wspomnienie, iż Kaczyński był przeciw i w pośpiechu złapała się pierwszych lepszych argumentów. A co nagle, to po diable.

Dobrze, zresztą, gdy ścierają się argumenty za “duchem” i za “literą”. Gorzej, gdy adwersarze zmieniają poglądy w zależności od konkretnej sprawy.

Np. sympatyczny mi (nie za poglądy, tylko za styl życia) Ryszard Kalisz, bardzo gromił Gowina za łamanie litery prawa, a wcześniej równie gromko domagał się stosowania wobec Kory jego ducha.

Podobne wolty robił już wcześniej Jarosław Kaczyński, jest to zatem niezależne od formacji politycznej.

Jednym z argumentów za kierowaniem się raczej duchem prawa, a nie jego literą jest właśnie wspomniana sprawa Kory.  Nie widziałbym w tym nic złego, gdyby w jej przypadku wzięto pod uwagę, że prawo o narkotykach zostało uchwalone po to, by chronić przed życiową tragedią niedoświadczone dzieciaki, a nie podstarzałych prominentów sztuki.

Może nawet w dalszym toku sprawy wyszłoby, że warto się zastanowić także nad „literą”. Jak dwa lata temu w sprawie zamordowanego policjanta.

Prawodawcy wyciągnęli wnioski z faktu, że pasażerowie – świadkowie tej tragedii – zachowali się racjonalnie i nie stanęli w obronie mordowanego. Interweniując, nie tylko narażaliby się na cios nożem ze strony bandyty, ale na przewlekłe dochodzenie i proces, który wcale nie musiałby się skończyć uniewinnieniem, gdyby np. podbili któremuś z używających noża oko. W nowelizacji Kodeksu Karnego znalazło się  już w kilka miesięcy po tym rozszerzenie pojęcia obrony koniecznej na niesienie pomocy innym  zagrożonym ludziom. Dzięki tej poprawce, sędziowie nie muszą już dokonywać prawnej ekwilibrystyki, jak to już się zdarzało w innych wypadkach, gdy zgodnie z duchem prawa musieli naginać jego literę, dla obrony dzielnych ludzi.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.