Debaty



Dlaczego PiS boi się Trybunału Konstytucyjnego?

budżet państwa| finanse państwa| inflacja| Jarosław Kaczyński| Komisja Europejska| NBP| Prawo i Sprawiedliwość| Trybunał Konstytucyjny| ustawa "500+"| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

włącz czytnik
Dlaczego PiS boi się Trybunału Konstytucyjnego?
8 marca - Trybunał w pełnym składzie. Foto: B. Cacko, ZP BTK

Dlaczego PiS, nawet mimo zagranicznego ostracyzmu, z całego serca upiera się przy podtrzymywaniu pata w sprawie Trybunału Konstytucyjnego? Jarosław Kaczyński trwa w tym sporze, choć w imię spełniania ultimatum Komisji Europejskiej może żądać wyrzeczeń nawet od sędziów i Prezesa Trybunału. Tymczasem powołuje grono zaufanych ekspertów, z którymi się w ogóle nie liczy. Zamiast narzucić projekt rozwiązania pata, od początku oddaje pole opozycji (implikując, że Trybunał Konstytucyjny jest organem upolitycznionym i opozycyjnym).

Do komisji sejmowych trafiły, celem uspójnienia, jedna ustawa o Trybunale Konstytucyjnie poprawna i dwie, o których już wiemy, ze takie nie są.

Choć konflikt o Trybunał w domenie publicznej przedstawiany jest jako spór personalny lub polityczny, a te jak wiadomo, najskuteczniej rozwiązuje czas, to tym razem czas nie działa na korzyść polskiej demokracji i gospodarki. Oto dlaczego.

Poszukajmy beneficjenta sporu, zadajmy klasyczne pytanie cui bono? Prawo i Sprawiedliwość znalazło kilkadziesiąt miliardów złotych na program 500+. Pieniądze, których nie miała w budżecie osławiona “Polska w ruinie” Platformy Obywatelskiej, nagle magicznie się znalazły. Ale wicepremier Morawiecki i minister Szałamacha to nie iluzjoniści. Tak jak Salomon, z pustego nawet oni nie naleją. Tymczasem program 500+ to gigantyczne przedsięwzięcie finansowe – nawet jeśli je potraktować jako inwestycję, to w początkowej fazie pieniądze do wypłat trzeba skądś wziąć. 

Mogliby te pieniądze wydrukować. Z nowym, przychylnym PiS prezesem Narodowego Banku Polskiego to nie byłoby niemożliwe. I tu pierwszy problem, bo w artykule 220 Konstytucji czytamy, że “Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa”, innymi słowy, że państwo nie może dodrukowywać pieniędzy wedle własnego widzimisię.

Tyle że dodruk pieniędzy, jako inflację, w dzisiejszym świecie od razu widać. Zachwianie kursu narodowej waluty mogłoby ostro uderzyć w gospodarcze interesy Polski (a więc o artykuł 220 możemy być przynajmniej względnie spokojni). Poważniejszą przeszkodą na drodze do realizacji marzeń rządu jest punkt 5 artykułu 216 Konstytucji: “Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto.”

W poprzednich latach rządzący szukali ostrożnie jak saperzy sposobu na to zabezpieczenie. Wielokrotnie zmieniano ustawę definiującą metodologię liczenia długu publicznego – po raz pierwszy minister Rostowski wyszedł z tym już w 2010 roku. Początkowo mieliśmy najbardziej restrykcyjną metodologię z możliwych, którą stopniowo rozluźniano, m.in.  wycofując się z uwzględniania zadłużenia samorządów. Niby niewinne i, jak przedstawiała to koalicja PO-PSL, słuszne kolejne zmiany ustaw likwidowały bądź znacznie zmniejszały rozmaite publiczne fundusze, przeksięgowując środki do budżetu.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.