Debaty



Dlaczego PiS boi się Trybunału Konstytucyjnego?

budżet państwa| finanse państwa| inflacja| Jarosław Kaczyński| Komisja Europejska| NBP| Prawo i Sprawiedliwość| Trybunał Konstytucyjny| ustawa "500+"| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

włącz czytnik

Można też niczego nie zmieniać i prowadzić akcję pożyczkową w rytmie dyktowanym przez potrzeby budżetu. Ważne, by powołane do tego ciało kontrolne (TK) nie podało na ten temat wiążącej informacji. I choćby z tego względu Jarosław Kaczyński (a także Mateusz Morawiecki i Paweł Szałamacha) będą trwali w sporze o Trybunał, nie będą się śpieszyli z rozwiązaniem. Muszą finansować realizację populistycznych obietnic wyborczych PiS.

Chcielibyśmy wierzyć, że ich plany gospodarcze zapewnią nam dobrobyt i lepszą przyszłość, jednak jeśli są w błędzie, to, blokując Trybunał, przez długi czas będą sobie pozwalać na swawolę ekonomiczną i odsunięcie merytorycznych ocen.

Właśnie Trybunał Konstytucyjny jest ciałem powołanym do prowadzenia weryfikacji działań rządu z punktu widzenia gospodarki i finansów. Zgodnie z konstrukcją dysponuje bowiem możliwością domagania się od rządu prognoz - ocen skutków finansowych swoich orzeczeń. Czyli, w przypadku wielu ustaw, uprawdopodobnionych symulacji ich wpływu na kształt gospodarki, a co za tym idzie, kondycję fiskalną państwa.

W sytuacji, gdy taka symulacja wskaże prawdopodobieństwo przekroczenia progu długu publicznego zapisanego w ustawie zasadniczej, Trybunał Konstytucyjny będzie musiał odpowiednio zareagować.

Oczywiście można i trzeba spierać się o sensowność konstytucyjnego limitu zadłużenia. W politycznych kuluarach dyskusje na temat jego przesunięcia czy wręcz zniesienia trwają zapewne, odkąd poziom długu zaczął się zbliżać do (już dawno zawieszonego) I progu ostrożnościowego.

Każda formacja marzy o tym, by zdyskontować przesunięcie limitu – pozwoliłoby to na prowadzenie bardziej rozdawniczej, ewentualnie – bardziej opiekuńczej polityki publicznej, a to zawsze zjednuje serca wyborców. Jednak do tej pory próg pozostawał nietknięty i żadna partia mieniąca się poważną nie wpisywała do programu jego przesunięcia.

W obowiązującej do niedawna teorii ekonomicznej Rheinhardt i Rogoffa proporcja zadłużenia na poziomie 60% do PKB miała gwarantować stabilny wzrost gospodarczy i budżetową równowagę. Teoria ogłoszona w 2010 roku miała swoje dni chwały w najostrzejszej fazie europejskiego kryzysu. Jednak już jesienią 2014 roku odkryto, że wychwycone przez autorów prawidłowości w istocie są złudzeniem wygenerowanym przez błąd oprogramowania, a konkretnie: arkusza Excela. W istocie, na gruncie danych, jakie mamy, nie można mówić o czymś takim jak “bezpieczny” stosunek zadłużenia do PKB.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.