Debaty



Frank Furedi: Potrzebujemy liderów, nie administratorów

libertariański paternalizm| państwo| państwo opiekuńcze| przywództwo| skuteczność państwa| transparentność

włącz czytnik

Dziś społeczeństwa koncentrują się bardziej na konsumpcji, karierach, pędzie do pomnażania zasobów.

Właśnie. Wychowałem się w stalinowskich Wę­grzech. Moi rodzice całe dnie pracowali, rzadko byli w domu. Dlatego najwięcej czasu spędzałem sam albo z moją siostrą. Ale nawet wtedy wiedzieliśmy, że kiedy wyjdziemy z domu, będziemy bezpieczni. Bo spotkamy ludzi – sąsiadów czy nawet obcych – którzy się nami zaopiekują.

Sugeruje pan, żeby wrócić do państwa mocniej opartego na wspólnotach lokalnych?

Nigdy nie ma drogi powrotnej. Przeszłość to prze­szłość...

Czyli może nie wrócić, ale wejść na podobną ścieżkę?

To już lepsze pytanie. Ale rozczaruję panią – nie wiem, jak to zrobić. Dopóki aspirujemy do wspierania naturalnych tendencji prospołecznych, mam nadzieję, że taka ścieżka się pokaże. W tym momencie niestety za mało jest w społeczeństwach zaufania – do siebie sa­mych, do polityki, do instytucji. A na taką humanistyczną ścieżkę możemy dotrzeć tylko z ludźmi, którym ufamy, przed którymi jesteśmy gotowi się otworzyć, z którymi możemy współpracować.

Czy umie pan wyobrazić sobie sytuację, w której państwo przestaje istnieć? Czyli: koniec państwa, jakie dziś znamy?

Nie, ale mogę sobie wyobrazić sytuację, kiedy mamy coś, co nie jest dzisiejszą formą państwa.

Co mogłoby to być?

Nie wiem nawet, jak mielibyśmy to nazwać. Warto pamiętać, że idea nowoczesnego państwa to całkiem nowa instytucja, pomysł dopiero osiemnastowieczny. Jednakże umiem wyobrazić sobie sytuację, kiedy za­miast jednej meta-instytucji mamy instytucje równoległe, różnego typu, które połączone służą jako państwo. To oznaczałoby duży podział pracy, a żadna z poszczegól­nych instytucji nie byłaby wtedy obciążona zbyt wielką odpowiedzialnością.

Ale minimum, którego potrzeba, żeby zacząć two­rzyć nowe państwo, to ludzie świadomi swoich potrzeb. Tacy, którzy chętnie angażują się w sprawy państwa. Myślę, że jeśli kiedykolwiek będziemy mieć zdrowe i dynamiczne życie publiczne, nie będziemy musieli instytucjonalizować wszystkiego, co się rusza.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.