Debaty



Frank Furedi: Potrzebujemy liderów, nie administratorów

libertariański paternalizm| państwo| państwo opiekuńcze| przywództwo| skuteczność państwa| transparentność

włącz czytnik

Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli jakiekolwiek ciastko do zjedzenia. Proszę nie zrozumieć mnie źle, jestem szczęśliwy, że mogę korzystać z nowych technologii. Ale nie przeceniajmy ich. W tym momencie ważną kwestią jest granica, gdzie kończy się to, co prywatne, a zaczyna to, co publiczne. Nie uważam, żeby rolą państwa było zarządzanie prywatnymi sprawami poszczególnych jednostek albo żeby to państwo redefniowało kwestie prywatne jako publiczne. Czy ja, jako polityk, byłbym lepiej przygotowany niż przeciętny rodzic, żeby mówić ludziom, jak mają wychowywać dzieci? Dla mnie to typ ambicji totalitarnej.

Czyli gdzie postawiłby pan granicę między sferą prywatną a publiczną?

W cywilizowanym społeczeństwie państwo zapew­nia odpowiednią infrastrukturę służącą, na przykład, do edukacji. Oferuje ludziom zasoby i warunki do tego, żeby kolejne pokolenia mogły podźwignąć spuściznę intelektualną przodków. Państwo ma sprawiać, żeby obywatele byli świadomi społecznej odpowiedzialno­ści i roli edukacji, ale część, a może większość działań wychowawczych spoczywa na rodzinach. To ja chcę być tym, który przekaże moim dzieciom odpowiednie wartości.

O jakich wartościach pan mówi? Wielu brytyj­skich socjologów załamuje ręce nad tak zwanym „złamanym społeczeństwem”, które doprowadziło między innymi do zamieszek miejskich latem 2011 roku.

Wielu ludzi jest obecnie zagubionych, niepewnych siebie. Ale, co pokazują kolejne badania nad społeczną integracją, ci ludzie najczęściej sami szukają nowych sposobów na odtworzenie międzyludzkiej solidarności. Ludzie zawsze naturalnie będą dążyć do wspólnotowości, do zrzeszania się i wspólnego rozwiązywania problemów.

Czy dałoby się stworzyć zbiorową solidarność na poziomie europejskim?

Trudno powiedzieć. By osiągnąć międzynarodową współpracę, ludzie muszą dokładnie rozumieć, czym jest naród, do którego przynależą. To wymaga z kolei dobrze rozwiniętych możliwości intelektualnych tego narodu. Jednym z powodów mojej krytyki Unii Europejskiej był fakt, że Unia szuka biurokratycznych rozwiązań zamiast sprawić, żeby ludzie chcieli dyskutować i debatować nad tym, co właściwie oznacza bycie Europejczykiem.

W tym sensie Unia jest czymś w rodzaju meta-państwa, i to w formie, o której mówiliśmy na początku naszej rozmowy. Takie meta-państwo stało się odizolo­wane od ludzi i cyniczne. A międzyludzka solidarność wymaga ciągłego kwestionowania mnożących się reguł i regulacji, które podminowują naszą naturalną zależ­ność od innych – rodziny, sąsiadów, przyjaciół – zamie­niając to w zależność od państwa i różnego rodzaju procesów instytucjonalnych. W przeszłości wspólnoty tworzyły się na przykład wokół wychowywania dzieci.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.