Debaty



Frank Furedi: Potrzebujemy liderów, nie administratorów

libertariański paternalizm| państwo| państwo opiekuńcze| przywództwo| skuteczność państwa| transparentność

włącz czytnik
Frank Furedi: Potrzebujemy liderów, nie administratorów
Prof. Frank Furedi. Foto D. Shankbone, Wikipedia.org

Aleksandra Kaniewska: W polityce podział na prawicę – z jej wizją ograniczonej roli państwa i maksymalizacją wolnego rynku – został wyczer­pany przez recesję i globalny kryzys światowy. Tak samo jest po lewej stronie – większości krajów Unii Europejskiej, wliczając Wielką Brytanię, nie stać na utrzymanie rozrośniętego państwa opiekuńczego. A społeczeństwa po prostu przestały ufać polity­kom. To wyzwanie dla nowoczesnego państwa?

Prof. Frank Furedi: To, co nazywa pani kryzysem państwa, może być również rozumiane jako kryzys władzy i zaufania. Dlatego głównym problemem, a przy­najmniej ja tak to widzę, nie jest rozpad instytucjonalny albo niepowodzenie poprzednich modeli, ale fakt, że dzisiejsza legitymizacja władzy jest stosunkowo słaba.
Gdy dawniej państwo przeżywało kryzys legitymi­zacji, był on szeroko kwestionowany przez ludzi władzy. A dzisiaj mamy państwo, które jest puste, bo nie ma żadnej władzy. I nikt nie podważa tej sytuacji. Nikt nie proponuje alternatywy.

Znajdujemy się więc w metaforycznym „czyśćcu” – czyli gdzieś pomiędzy stanem idealnym, niebem, a kompletną katastrofą, piekłem.

W pewnym sensie tak. Nazwałbym to politycznym stanem chwilowego zawieszenia. W takich warunkach najważniejsze nie jest stwierdzenie: „Wróćmy do tego lub innego modelu” albo „Spróbujmy zdefiniować rolę państwa”. W naprawie państwa chodzi raczej o stworzenie takich warunków, żeby obywatele mieli aktywny związek z instytucjami, które ich reprezen­tują.

Tak oto obywatele będą mogli na nowo zdefinio­wać swoją zależność od instytucji państwa (czyli od­wieczny dylemat: mniej czy więcej państwa), których zachowanie jest ostatnimi czasy mocno arbitralne. Na przykład w przeszłości można było powiedzieć, że państwo reprezentuje partykularne interesy. Było zdo­minowane przez biurokrację i służbę cywilną, których cele i działania były łatwo rozpoznawalne. Obecnie państwo nie ma wcale jasności, co naprawdę chce osiągnąć.

Ale przecież w Wielkiej Brytanii dąży się do transparentności działań rządowych.

Dążenie do całkowitej przejrzystości pokazuje próbę znalezienia technicznego rozwiązania nieefektywności państwa. Transparentność to proces, a nie polityczna czujność społeczeństwa. Moim zdaniem zawsze było tak, że przejrzystość pewnych struktur tylko zachęcała ludzi do nieodpowiedzialności. W jaki sposób? W taki, że nakładając na siebie coraz więcej procesów, między innymi zarządzanie w skali mikro, można jedynie jeszcze bardziej zbiurokratyzować biurokrację. Dochodzi wtedy do sytuacji, w której pracownicy będą się prawdopo­dobnie zachowywać w sposób nieuczciwy, arbitralny i destruktywny.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.