Debaty



Głosowanie nad matematyką, czyli żądanie byle czego

referendum| reforma emerytalna| ZUS

włącz czytnik

Wróćmy jeszcze do referendum na temat tej reformy. Najgłośniej domagają się go ludzie, których ta reforma w ogóle nie dotyczy, bo już są na emeryturze, albo zaraz będą, zaś powszechne przechodzenie na emeryturę w wieku 67 lat nastąpi przecież w 2040 roku, gdy większość dzisiejszych protestujących dawno będzie w zaświatach. Jakoś nie słyszę, by protestowali ludzie młodzi.

W dodatku cała dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo ustawa o referendum, do której odsyła konstytucja, mówi w art. 63. 2., iż „Referendum z inicjatywy obywateli nie może dotyczyć […] wydatków i dochodów, w szczególności podatków oraz innych danin publicznych.”

Jednym słowem, ludzie których sprawa w ogóle nie dotyczy, domagają się referendum, którego przeprowadzenie jest prawnie niemożliwe, na temat ustawy, której ostatecznego kształtu jeszcze nie ma.

W latach 80. we Wrocławiu, podczas demonstracji Pomarańczowej Alternatywy, dwóch gości niosło transparent: „Żądamy byle czego!”. To byli prorocy.

kontrateksty.pl

Tytuł pochodzi od redakcji Obserwatora Konstytucyjnego

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Kazimierz | 25-03-12 11:28
Do pana autora. Najgorsze jest to, że rzeczywiście propozycja rządu nie ma alternatywy. Każdy inny rząd - lewicy czy prawicy - zrobić będzie musiał to samo. jak nie zrobi, to produkt narodowy spadnie, bo nie będzie miał kto wytwarzać. Jak podniesie podatki, daniny, itp - to koszty pracy tak wzrosną, że też za nimi pójdzie bezrobocie i też spadek dochodu narodowego. Tu nie ma co filozofować. Ani referendować.