Debaty



Po co ci, człowieku, trójpodział władzy?

Austria| demokracja| sądownictwo konstytucyjne| trójpodział władzy| władza sądownicza| władza ustawodawcza| władza wykonawcza| zasada demokratycznego państwa prawa

włącz czytnik
Po co ci, człowieku, trójpodział władzy?

Najtrudniej wytłumaczyć rzeczy najprostsze. Jak bowiem bronić trójpodziału władzy, który będąc w państwie demokratycznym „oczywistą oczywistością”, jest dziś rugowany pod pozorem ochrony demokracji?

W każdej, nawet najbardziej stabilnej demokracji, utarczki między władzą wykonawczą i ustawodawczą a sądowniczą należą do „stałych elementów gry”. Spory dotyczą zwłaszcza wpływu władzy wykonawczej na sposób zarządzania sądami i ich budżet. Orzeczenia sądów, w tym sądów konstytucyjnych, podlegają publicznej krytyce, tak jak wszelkie działania organów władzy publicznej. Granice tego, co wolno bez demontowania trójpodziału władzy, są jednak wyraźnie zakreślone. Wyznacza je przede wszystkim zobowiązanie do poszanowania niezależności władz, uznawania jurysdykcji sądów i powstrzymywania się od działań paraliżujących funkcjonowanie pozostałych organów władzy.

Sądownictwo konstytucyjne to stosunkowo nowy element klasycznego trójpodziału władzy. W okresie międzywojennym funkcjonowało krótko w Republice Weimarskiej i Austrii. W tym drugim kraju demontaż sądu konstytucyjnego, według scenariusza łudząco podobnego do dzisiejszych wydarzeń w Polsce, był jednym z pierwszych wyraźnych przejawów odchodzenia od demokracji. Po II wojnie światowej sądownictwo konstytucyjne stało się ważnym elementem drugiej i trzeciej fali dwudziestowiecznej demokratyzacji. Najpierw trybunał powrócił do austriackiego (1946) i niemieckiego (1951) systemu ustrojowego, potem pojawił się we Włoszech (1956), a w latach siedemdziesiątym i osiemdziesiątym powołanie sądu konstytucyjnego stało się jednym z symboli wychodzenia z autorytaryzmu Hiszpanii, Grecji i Portugalii[1]. Losy sądów konstytucyjnych są więc w Europie probierzem kondycji demokracji – ich pojawienie się jest symptomem odbudowy demokratycznych rządów, a likwidacja znamionuje zwrot w stronę autorytaryzmu.

System relacji między organami państwa opiera się na uznawaniu reguł gry przez wszystkie zaangażowane instytucje. Wprawdzie konstrukcja państwa zbudowana na trójpodziale władzy to nie domek z kart, lecz jego rozmontowanie wcale nie jest trudne dla kogoś otwarcie, bezceremonialnie i brutalnie odrzucającego taki porządek. Kiedy do władzy dochodzi Mrożkowski Edek, zdeterminowany i pozbawiony skrupułów, okazuje się nagle, że krępujące go reguły można ignorować bez poważnych i natychmiastowych konsekwencji. Edek paraliżuje więc działanie jednej z najważniejszych instytucji ochrony obywatela przed nadużyciami władzy, pozostawiając nas w osłupieniu, niedowierzaniu i bez możliwości skutecznej reakcji. Nagle okazuje się, że w konfrontacji z nagą siłą i polityczną przemocą porządek konstytucyjny pozostaje praktycznie bezbronny.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.