Debaty



Polska w Europie: pod unijnym paragrafem

dyrektywy| Elżbieta Mączyńska| Ewa Łętowska| implementacja prawa europejskiego| Lech Kurkliński| legislacja| PTE| Stanisław Kasiewicz| Stanisław Sołtysiński| Unia Europejska

włącz czytnik

Bicie na alarm w sprawie wznoszącej się fali regulacji, wywołało ciekawą uwagę jednego z dyskutantów – prof. Krzysztofa Jasieckiego. Dostrzega on zasadniczą sprzeczność systemową: z jednej strony regulacje stanowią barierę gospodarki, co widać na prezentowanych podczas debaty wskaźnikach, ale z drugiej wiadomo, że wzrost regulacji jest w dużym stopniu produktem kryzysu, zwłaszcza w sektorze finansowym, który jakoś trzeba okiełznać. Grozi to przeregulowaniem, które przenosi się na spowolnienie wzrostu i utrudnia dostęp do kapitału, ale nieuregulowanie tego wszystkiego tworzyłoby prawdopodobieństwo odtworzenia kryzysu.

W debacie pojawiła się też teza panelistów i części ekonomistów, z którą prof. Jasiecki się zgodził, że powinniśmy wejść do Unii Bankowej, przygotowywać się do wejścia do strefy euro, wspierać dążenie Unii do efektywności i liczyć z nieuchronnym – sygnalizowanym wyżej – procesem centralizacji. Jednak stawia on równocześnie pytanie: ile przypadnie nam władzy w tej nowej scentralizowanej Unii. I uważa, że centralizacja na poziomie unijnym, przy małej zdolności do asertywności i sile przebicia polskiego lobby gospodarczego i świata polityki, niskiej konsolidacji różnych instytucji itp., może grozić tym, że zostaniemy zmarginalizowani. Oto temat „na nowe opowiadanie”.

Równi i równiejsi, czyli jak chronić słabszego?

Wróćmy do głównego wątku, czyli jakości prawa. Oprócz implementacji i regulacji kondycję prawa buduje fundamentalna zasada – równości wobec prawa i ochrony strony słabszej. Zasada równości kształtowała się w prawie cywilnym już od Kodeksu Napoleona, uzasadnione od niej wyjątki uznawano wobec strony słabszej, różnie definiowanej.

Bez tej ochrony nie ma możliwości stworzenia takiej kondycji, w której słabsi stają się silniejszymi, mogą wędrować w górę – tłumaczył prof. Stanisław Sołtysiński. Natomiast począwszy mniej więcej od lat 80. pojawił się nieoczekiwany trend jeśli chodzi o rozdział przywilejów i obowiązków: zamiast chronić małych, czy średnich przedsiębiorców, pracowników, osoby uprawnione do alimentacji czy konsumentów, nagle ustawodawcy zaczęli udzielać ogromnych przywilejów najzdolniejszym i najsilniejszym. Odstępstwa od zasady równości zaczęły dotyczyć (i dotyczą) podmiotów dużych, które osiągnęły sukces rynkowy, przede wszystkim wielkich instytucji finansowych – dużych banków i ubezpieczycieli oraz inwestorów zagranicznych. Profesor, mówił o tym także (9.06.14) na wykładzie w siedzibie PAN zorganizowanym przez „Państwo i Prawo”, podkreślał, że uznano za potrzebne chronienie wymienionych dużych i silnych przed upadłością. Ze względu na ich ważną, systemową rolę zakłada się, że ich upadłość mogłaby zaszkodzić całemu społeczeństwu. W efekcie nie dotyczy ich to samo co pozostałych prawo upadłościowe, mają pierwszeństwo przy egzekucji długów, nie muszą rejestrować umów dotyczących niektórych operacji finansowych. Do tego w transakcjach pomiędzy instytucjami finansowymi można stosować praktyki, które minimalizują ich ryzyko, ale za to zwiększają ryzyko innych uczestników obrotu gospodarczego i mogą w efekcie uderzyć w gospodarkę. W majestacie prawa banki mogą prowadzić operacje, przy których poker czy jednoręki bandyta są niewinnymi zabawami – mówił profesor. (por. www.lex.pl/czytaj/-/artykul/prof-soltysinski-prawo-rowne-dla-wszystkich-ale-sa-rowniejsi). Umożliwiają to m.in. tzw. derywaty czyli instrumenty pochodne i netting finansowy.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.