Debaty



Uchodźcy: szemranie mas

antysemityzm| Elisabeth Åsbrink| Endlosung| Hitler| Holocaust| MS St. Luis| nazizm| Palestyna| Szwcja| uchodźcy| USA| Wannsee

włącz czytnik
Uchodźcy: szemranie mas

Pytania o los uchodźców zawsze są związane z kwestią etyczną, polityczną i ekonomiczną.

Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby w 1933 roku Hitler nie przejął władzy w Niemczech (ale lud był spragniony zmiany) albo George W. Bush nie postanowił przejść do historii spektakularną interwencją w Iraku, która zdestabilizowała sytuację na Bliskim Wschodzie. Gdyby do tego nie doszło wówczas wielu ludzi mogłoby bezpiecznie zostać w domu, a przed innymi nie pojawiłoby się wyzwanie przyjęcia „obcego”.

Współcześnie, wiele lat po Holokauście, analizowane są różne dokumenty, ujawniające jakie możliwości ucieczki mieli Żydzi z Europy Środkowo-Wschodniej, a konkretnie jakie mieli szanse na otrzymanie wiz wjazdowych do państw, w których mieliby szanse na ocalenie. Teoretycznie było kilka kierunków emigracji: neutralne państwa Europy (Szwecja, Szwajcaria), Stany Zjednoczone, Erec Israel, ewentualnie Ameryka Południowa.

Dziś wiemy, że ówczesne próby ucieczki to historia zatrzaskiwanych drzwi.

W roku 1938 szwedzki dyplomata Folke Malmar pisał z Pragi do Ministerstwa Spraw Zagranicznych swojego kraju: „Szczury uciekają z tonącego okrętu. Na naszych schodach stoi kolejka «nie-Aryjczyków», pragnących dowiedzieć się o możliwość wyjazdu do Szwecji”. W kolejnym liście raportował: „zająłem już stanowisko. Od 1 października nie wydajemy Żydom żadnych wiz, żadnych tak zwanych rekomendacji granicznych. To jedyne możliwe rozwiązanie”. W Szwecji mieszkało wówczas 3 420 Żydów (w Warszawie 300 tysięcy). Związki zawodowe uparcie broniły rynku pracy przed potencjalnymi przybyszami – w Sztokholmie ostro krytykowały przyjęcie 10 lekarzy i kilkunastu artystów żydowskich. Politycy ulegali presji opinii publicznej. Misje ewangelickie zorganizowały emigrację kilkuset żydowskich dzieci. Samych dzieci. Stawiały warunek – podopieczni mieli przyjąć chrzest.

W jak dramatycznej sytuacji pozostawali rodzice, którzy usiłowali ratować swoje dzieci i decydowali się na rozłąkę? Podejmowali taki wysiłek, gdy nie wszystko było jeszcze oczywiste (ostateczne decyzje miały zapaść w Wannsee za trzy lata). Wielu z nich miało na pewno nadzieję, że w końcu również dostaną upragnioną wizę. O jednej z takich historii opowiada książka Elisabeth Åsbrink osnuta na autentycznych listach rodziców do kilkuletniego syna, który mieszkał już w Szwecji. Listy wysyłane były najpierw z Wiednia, potem z getta w Terezinie. Urwały się, kiedy rodzice zostali wywiezieni do obozu zagłady.

Poprzednia 12 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.