Debaty



Z. Czachór: Unia eurosceptyków

doktryna Breżniewa| Europa| eurosceptycyzm| integracja europejska| ONZ| pokój| Rosja| Ukraina| Unia Europejska

włącz czytnik

Bycie euroentuzjastą stanie się czymś absolutnie skrywanym i wstydliwym. Usłyszymy tony znane nam z polskiej kampanii referendalnej 2003 r. o tym, że miliony ludzi ulegną całkowitemu wynarodowieniu w następstwie ekonomicznej, prawnej, cywilizacyjnej dominacji Brukseli i Berlina. Odpowiedzialnością za zło, biedę, niesprawiedliwości i wykluczenie społeczne obarczony zostanie kapitalizm integracji europejskiej. Będą nawet tacy, co przypomną sobie, jak ładny może być brunatny kolor socjalizmu narodowego.

Kraje bogate przestaną pomagać biedniejszym. Pozamykają się granice państw, a ludzie stracą  możliwość swobodnego przemieszczania się, wyboru miejsca zamieszkania, nauki i pracy na całym terytorium Unii Europejskiej. Unia Gospodarcza i Walutowa stanowić będzie czynnik prowadzący do zniewolenia i czynienia krajów UE coraz biedniejszymi. Zacznie panować przekonanie, że wszyscy tracą na uczestnictwie we wspólnocie kontynentalnej.

Zaproszenie dla Moskwy

Renacjonalizacja kompetencyjna i mentalna „wyłączy” działanie  parasola ochronnego Unii Europejskiej. Protekcja wspólnotowa zostanie zastąpiona klasyczną protekcją narodową. Państwa i ich gospodarki swoje działania skoncentrują na logice „ucieczki na swoje pole”, próbując znaleźć partykularne rozwiązania dla każdego oddzielnie. Pochodną rozczarowania i frustracji będzie izolacjonizm i autonomizacja. Kandydaci do członkostwa, a nawet do stowarzyszenia z Unią Europejską, będą mogli zapomnieć o swych europejskich aspiracjach.

To będzie idealny stan wyjściowy dla dalszej ekspansji Moskwy w stronę jej dawnych stref wpływu. Odgrzana zostanie, odłożona póki co na półkę, doktryna Breżniewa. Może ktoś sobie przypomni o reaktywowaniu RWPG.

Część unijnych krajów uzna najpewniej, że ma dość siły, atrakcyjności i piękna, by sprostać wyzwaniu związanemu z budowaniem alternatywy dla integracji europejskiej w postaci luźnych sojuszy. Nie będą one już chciały odgrywać roli bezpośredniego regulatora i interwenta w rozwiązywaniu problemów Unii Europejskiej. Niektórzy zaczną realizować swe interesy za plecami słabszych, nie wahając się poświęcić ich dobra dla zagwarantowania sobie „świętego spokoju”. Jeszcze inni dojdą do wniosku, że i bez Unii  Europejskiej można wybić się na potęgę – nie płacąc do jej budżetu miliardów euro. Kolejni pomyślą o odejściu ze strefy euro.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.