Państwo



I. E. Kotowska: 500 złotych - rozdawać czy rozsądnie wspierać?

diagnoza społeczna| dzietność| polityka rodzinna| polityka społeczna| rodziny wielodzietne| ustawa "500+"

włącz czytnik

Uważam, że nad sposobem organizacji obsługi wsparcia rodzin przeważają względy polityczne, a nie względy merytoryczne.

Krytycy jako jedną z wad wskazują brak kryterium dochodowego w przyznawaniu świadczenia. Chcą, aby 500 zł wypłacano każdej rodzinie na drugie i kolejne dzieci, bez względu na dochody.

I to jest błędem. Dla części rodzin te 500 zł nie będzie miało znaczenia. A w budżecie brakuje pieniędzy. Ciągle musimy się liczyć z ograniczeniami budżetowymi, proponując rozwiązania, które rzeczywiście wspierają rodziny. Do tych ostatnich należą: dostateczna liczba miejsc opieki w żłobkach czy przedszkolach, więcej świetlic w szkołach. Dlaczego nie przekazywać pieniędzy właśnie tam? Kierowanie strumienia pieniędzy dla wszystkich jest dla mnie rozdawnictwem, a nie rzeczywistym wspieraniem rodzin.

Czyli gdzie konkretnie przekazywać środki?

Do usług na dzieci, np. na dożywianie, organizację nieodpłatnych zajęć pozalekcyjnych. Chodzi o to, żeby dostarczać usługi bezpośrednio dziecku. Mamy niewykorzystany potencjał profesjonalnej kadry nauczycielskiej. Znaczna część nauczycieli doskonali się zawodowo. Oni powinni móc pracować z dziećmi, nie tylko w ramach czasu bezpośrednio przeznaczonego na lekcje, ale także w ramach zajęć w świetlicy czy na zajęciach dodatkowych. Od lat uparcie powtarzam: odpowiednia organizacja żłobków, przedszkoli i zajęć – zwłaszcza w szkole podstawowej – to zasadnicza sprawa dla tworzenia kapitału ludzkiego: rozwijania zdolności dzieci, kształtowania ich umiejętności, w tym także tych społecznych.

Nie unikniemy zróżnicowania sytuacji materialnej rodzin. Możemy się starać je zmniejszać. Należy pomagać rodzinom w najtrudniejszej sytuacji. Ale to właśnie usługi edukacyjno-opiekuńcze są instrumentem wyrównywania szans dzieci. Musimy podnieść jakość edukacji i warunki funkcjonowania szkół.

Program może niekorzystnie wpływać na obecność rodziców na rynku pracy?

Oczywiście! Ten problem dotyczy zwłaszcza osób, które mają mniejsze szanse na pracę. Możliwość pobierania 500 zł nie zdezaktywizuje kobiety z wyższym wykształceniem czy dobrze zarabiającego mężczyzny, ale nisko opłacani pracownicy mogą z pracy zrezygnować. Za chwilę wielu takim osobom będziemy płacili zasiłki dla bezrobotnych, a w dalszej perspektywie z budżetu dopłacimy im do emerytury.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.