Państwo



Kryzysowy budżet w czasach koniunktury

budżet państwa| deficyt budżetowy| dziura Bauca| koniunktura| kryzys finansowy| Ministerstwo Finansów| NBP| PKB| polityka fiskalna| ustawa "500+"

włącz czytnik

Będzie miał ku temu idealną okazję. Skądinąd dobry pomysł jednolitego podatku, czyli zastąpienia PIT i składek na ubezpieczenia społeczne jedną daniną, może zostać wykorzystany do podwyżki obciążeń fiskalnych. W zależności od wysokości stawek podatkowych i progów, po przekroczeniu których stawki te będą wzrastać, nowy jednolity podatek może być neutralny dla finansów publicznych lub też może podnieść efektywną stawkę opodatkowania dochodów z pracy. W efekcie ewentualna podwyżka klina podatkowego dotknie najbardziej osoby o średnich i wysokich zarobkach, samodzielnie prowadzące działalność gospodarczą czy przedstawicieli wolnych zawodów – od dziennikarzy po prawników.

Jeżeli ten scenariusz się ziści, to de facto ze wzrostu obciążeń fiskalnych sfinansowane zostaną transfery socjalne dla ponad 2 milionów gospodarstw domowych, zarówno tych biednych, jak i najzamożniejszych. Taka zmiana polityki budżetowej ma jednak negatywny wpływ na gospodarkę. Zgodnie z badaniami empirycznymi podwyżki transferów praktycznie nie stymulują wzrostu PKB, natomiast podwyżki obciążeń podatkowych, zwłaszcza dla najlepiej zarabiających, wzrost ten hamują. Zmiana polityki fiskalnej PiS będzie więc w najlepszym wypadku obciążeniem dla rozwoju gospodarczego w czasach, w których i tak znajdzie się on pod presją tendencji demograficznych i rachitycznego popytu zagranicznego.

Niestety wciąż nie jest to najgorszy wariant, na jaki musimy się przygotować. Jeżeli dobra koniunktura się utrzyma, do Polski na trwałe powróci inflacja, to rząd – nawet bez podwyżki podatków – będzie w stanie finansować swoje obietnice wyborcze. W takiej sytuacji deficyt strukturalny nieubłaganie wzrośnie – aż do wyborów w 2019 r. A kolejnej ekipie przyjdzie mierzyć się z problemami fiskalnymi o niespotykanej dotąd w Polsce skali.

Gdy w 2009 r. nadszedł globalny kryzys i rząd PO-PSL musiał szybko wdrażać cięcia wydatków publicznych, Polska była w stosunkowo komfortowej sytuacji. Dług publiczny był na poziomie umożliwiającym utrzymanie przez kilka lat podwyższonego deficytu. W 2019 r., gdy wybierzemy kolejny rząd, tego bufora zabezpieczającego zabraknie. Dług publiczny zapewne przekroczy 55 proc. PKB i będzie się zbliżał do konstytucyjnej granicy 60 proc. Jeżeli do niej dobije, to przyszli politycy nie będą mieli innej możliwości, jak tylko ponownie podnieść wiek emerytalny, ograniczyć program 500+ i przez kilka lat ciąć wydatki inwestycyjne. To zaś spowoduje długotrwałe osłabienie potencjału gospodarczego.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.