TK



Strzembosz: Nie znam przypadku w Polsce Ludowej, żeby ktoś groził sędziemu dyscyplinarką na sali sądowej

włącz czytnik

Przeniesienie sędziego do innego sądu bez jego zgody jest obecnie niemożliwe. Gdyby prezesom przyznano możliwość przesuwania niepokornych sędziów z wydziałów karnych np. do egzekucji, a do tego stworzono duże okręgi, które wchłonęłyby sądy rejonowe, to wszelka manipulacja stałaby się po prostu dziecinną igraszką. Dlatego pozycja prezesa jest tak szalenie ważna. Jeżeli zostaną oni przedstawicielami ministra, całkowicie zależnymi od swojego przełożonego, to z pewnością będą starali się wpływać na „właściwą” obsadę spraw politycznych. Zresztą niedawno doszło do mnie, że jeden prezes „rozmawiał” z sędzią na temat pewnej bardzo politycznej sprawy. Stąd mój apel do sędziów, żeby mając wiedzę o takich przypadkach, natychmiast zawiadamiali prokuraturę o okolicznościach wskazujących na popełnienie przestępstwa. (…)

Czy jednak takie porównywanie obecnej sytuacji sądownictwa do tej z czasów PRL nie jest tak samo ahistoryczne? Mamy dziś przecież zupełnie inne instytucje.

Otoczenie instytucjonalne się zmieniło, ale interesy władzy – nie. Bo jak inaczej rozumieć to, że prezydent na 10 sędziów powołał dwóch, a wśród pozostałych ośmiu jest kuku takich, którzy narazili się władzy. Jaka jest różnica między tym, co mamy teraz a tym, co było kiedyś?! Po 1956 roku, poza kilkoma najbardziej drastycznymi przypadkami, łamanie niezawisłości polegało na tym, że jak ciotka sekretarza komitetu wykonawczego miała sprawę o alimenty, to należało orzec wyższe, niższe albo oddalić powództwo, w zależności od tego, co jej pasowało. Tam nie chodziło o sprawy o życie. To było po prostu zwykłe kumoterstwo. A czy teraz nie można o nim mówić? Czy w sprawie ojca Zbigniewa Ziobry doszłoby do zatrzymania lekarza, gdyby nie to, że proces dotyczy rodziny ministra sprawiedliwości? Albo historia z panem Jakim. To wzburzyło mnie do głębi Skoro jego wniosek o umorzenie postępowania został oddalony, a uchybienie sądu było tak oczywiste, to wiceminister mógł wnieść zażalenie do sądu apelacyjnego. Sprawa byłaby załatwiona. Zamiast tego pan Jaki grozi sędzi postępowaniem dyscyplinarnym. Sędzi, która zachowała się wzorcowo. I pani mówi że jesteśmy teraz w innym świecie niż w PRL? Nie znam przypadku w Polsce Ludowej, żeby ktoś groził sędziemu dyscyplinarką na sali sądowej. (…)

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.