Publicystyka



36 minut

klauzula wykonalności| referendarz| reforma sądownictwa| sąd| sędzia| sędziowie sądów powszechnych| uzasadnienie wyroku

włącz czytnik

Zastanowiło mnie ile tak średnio przypada czasu na każdą z tych spraw, znaczy się - ile tak faktycznie mogłem na każdą z nich poświęcić, tak statystycznie średnio. No cóż. Rok 2014 liczył 250 dni roboczych. Z tych wykorzystałem 27 dni urlopu, licząc wraz z zaległym za lata poprzednie, co dało 223 dni przepracowane. Postanowiłem liczyć tylko dni robocze, i przeciętnie 40-godzinny tydzień pracy, bo tyle zgodnie z obowiązującym w tym kraju prawem jako jego obywatel powinienem pracować, gdyby nie obowiązywała zasada, że przepisy prawa pracy stosuje się do sędziów tylko wtedy, gdy jest to dla nich niekorzystne. To bowiem dałoby odpowiedź na to jak "wymiar zadań" przekłada mi się na ilość czasu, który mogę na nie poświęcić.

Od obliczonych tak 223 dni należałoby odjąć jeden dzień na każde dwa napisane uzasadnienia. Bo z doświadczenia wiem, ze jestem w stanie napisać średnio dwa na dzień, znaczy się raz napiszę trzy, a innym razem tylko jedno, jak jest skomplikowane. przy 145 uzasadnieniach dało to 72 dni mniej, czyli zostaje nam 151 dni. Od tego należy odjąć 78 dni, podczas których prowadziłem rozprawy, bo wtedy w zasadzie nic innego robić się nie da.  Wynik - 73 dni robocze, które mogłem poświęcić na faktyczne rozpoznawanie spraw, rozważanie ich, opracowywanie wyroku, studiowanie problematyki i takie tam. 73 dni po 8 godzin dziennie to 584 godziny. Podzielmy to przez 961 spraw załatwionych w 2014 r. i otrzymamy wynik odpowiadający 36 minutom.  Tyle średnio statystycznie mogłem w 2014 roku poświęcić na jedną sprawę.

Tak jest, drogi obywatelu. Na twoją najważniejszą w życiu sprawę, która toczyła się przez cały poprzedni rok sędzia mógł poświęcić 36 minut. Na wszystko - na przeczytanie twoich pism, na przeanalizowanie akt, na przejrzenie przepisów, orzecznictwa i literatury, oraz na przeanalizowanie dowodów i obmyślenie wyroku. W dodatku te 36 minut to było liczone łącznie przez cały rok zajmowania się twoją sprawą. To nie jest wynik opieszałości czy lenistwa tylko po prostu tego, że przy takiej ilości spraw, które sędziemu przydzielane są do rozpoznania, nie da się inaczej. Dopóki zatem przy obciążaniu sędziów obowiązkami będzie brany pod uwagę wyłącznie "wpływ" i potrzeba jego "pokrycia". Dopóki dla decydentów liczyło się będzie tylko to, żeby wydawać jak najwięcej wyroków, nie ważne jakich, dopóty obywatele nie będą mogli liczyć na rzetelne i dokładne rozpoznanie sprawy. Bo nie da się sprawy rozpoznać rzetelnie gdy nie ma się dość czasu na jej przemyślenie i przeanalizowanie.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.