Publicystyka



Bliżej świata...

Cameron| Grzegorz Ślubowski| Jarosław Makowski| korespondent zagraniczny| media| Tomasz Lis| Tusk

włącz czytnik

Jeszcze gorzej sprawy się mają, kiedy taki dziennikarz próbuje komentować fakty, snuć teorie i przypuszczenia, które - na inny sposób niż za komunizmu – często jedynie dezinformują polskich odbiorców. Dlatego tak odświeżający był przed kilku laty cykl wywiadów z amerykańskimi politykami i mężami stanu Bronisława Wildsteina, dlatego tak ważne bywają materiały prof. Jana M. Chodakiewicza z USA czy prof. Krasnodębskiego z Niemiec, pokazujące polska scenę polityczną z innej perspektywy, proponujące – zamiast bezsensownych i nudnych walk personalnych – materiały opisowe i porównawcze, a nawet promujące konkretne rozwiązania, na funkcjonowanie państwa, parlamentu, mediów, społeczeństwa obywatelskiego, zgodne ze światowymi standardami demokracji.

Mamy świetnych znawców przedmiotu, Piotr Cywiński, Jerzy Haszczyński, Piotr Semka, Dariusz Rosiak, Beata Płomecka, każde z nich specjalizujące się w kraju czy regionie, jednak generalnie w publicystyce międzynarodowej czuje się zagubienie, zwłaszcza jeśli przychodzi do interpretacji procesów czy zdarzeń. Rzecz w tym, że publicysta zajmujący się problematyką określonego kraju, winien swobodnie poruszać się „korytarzami historii i współczesności” tego państwa, od prawa do lewa, od polityki do kultury. Wtedy mniej byłoby materiałów z serii ”Który ze światowych polityków nosi buławę w plecaku?” - publicysta, to nie wróżbita Stradivari - a więcej publicystyki społecznie użytecznej.

Przejdźmy teraz do przykładów. Przez kilkanaście lat termin „demokracja” były u nas pustym dźwiękiem i dopiero od kilku lat wypełnia się treścią, i właśnie publicyści, najczęściej konserwatywni, zajmują się tłumaczeniem jej mechanizmów na język polskiego życia politycznego, społecznego, kulturowego. Albo pojęcie „konserwatyzm”, które powoli zastępuje inne, do niedawna nagminnie używane, a dziś bardzo nieostre, „prawica”. Zaczyna się sięgać do historii europejskiego konserwatyzmu, np. Edmunda Burke’a, programu brytyjskiej Conservative Party, kreślić podobieństwa i różnice z tradycjami polskiego np. z okresu II Rzeczpospolitej, upominać się o obecność dziennikarzy o poglądach konserwatywnych w SDP. Nie przypadkiem proces ten zapoczątkowali właśnie korespondenci, naukowcy mieszkający od lat za granicą, w mniejszym stopniu europosłowie. Jednak wciąż jesteśmy na początku drogi, że przypomnę wieczne pretensje SLD, lewicy do Jarosława Kaczyńskiego, że jego hasło „Polska solidarna” nie mieści się w historycznym podziale „lewica-prawica”.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.