Publicystyka



Fakty i akty

akta| dowód z dokumentów| dowód ze świadków| kontradyktoryjność| powód| pozew| stan faktyczny| strona postępowania

włącz czytnik
Fakty i akty

Poproszono mnie o kilka słów porady praktycznej dla nowego narybku, co do tego na co zwracać należy uwagę przy rozpoznawaniu spraw. Bo podobno jestem pilnie czytany przez słuchaczy Akademii Jedi,  których w tym miejscu pozdrawiam. No cóż, prośbom takim odmówić nie wypada, pozwoliłem więc sobie na sporządzenie małego zbioru doświadczeń praktycznych związanych z rozpoznawaniem spraw cywilnych procesowych. A dokładnie tych tyczących się tej pierwszej fazy, która następuje, gdy dostajemy do ręki pozew.

Po pierwsze, zanim jeszcze podejmie się jakąkolwiek decyzję, a z pewnością zanim wyznaczy się termin rozprawy, należy ustalić treść żądania powoda. Ustalić i zapisać w notatkach w takiej formie, by dla nie znającego sprawy czytelnika było jasne, o co jest sprawa. Wbrew pozorom to nie jest głupia ani zbędna robota, bo naprawdę często się zdarza, że żądanie pozwu określone jest na tyle mętnie, że może i ogólnie wiadomo, czego ktoś chce, ale ze szczegółami jest już problem. A trochę głupio prowadzić proces przez dwa lata, po czym jak przyjdzie do wyrokowania zorientować się, że w zasadzie to nie wiadomo, o co jest sprawa. I nie, nie można zakładać, że pozwany to wychwyci, nawet jeżeli ma zawodowego pełnomocnika. Bo niestety określeń "zawodowy" i "profesjonalny" nie można używać zamiennie. Do tego bardzo łatwo jest po pewnym czasie wpaść w pułapkę rutyny i po przejrzeniu pozwu z góry zakładać, jakie są twierdzenia, podczas gdy faktycznie nigdy wprost ich nie sformułowano.

Treść żądania, jak już wcześniej pisywałem, składa się z dwóch części: "czego" i "dlaczego", i obie są tak samo istotne. Mogłoby się wydawać, że z "czego" nie powinno być problemu, wszak to żaden problem napisać, czego się chce. Okazuje się jednak, że niekoniecznie, i to nawet gdy pozew pisze ktoś mający prawo do noszenia togi. Niektórzy czasami zapominają bowiem o tym, że roszczenie o odsetki ma termin początkowy i końcowy, albo że żądając przeprosin należy podać ich treść i sposób przekazania. Amatorzy natomiast, jak również różni partacze i absolwenci Akademii Prawa Google są zaś zdolni w zasadzie do wszystkiego, a już najbardziej by chcieli, żeby to sąd zdecydował, ile im się należy. Domagają się więc "zwrotu nienależnie pobranych opłat" albo "zadośćuczynienia za krzywdę" w kwocie "jaką sąd uzna za stosowne", albo też piszą wprost, że konkretną kwotę wskażą po ustaleniu w toku postępowania, po tym jak pozwany przedstawi faktury, rachunki, ewentualnie po tym, jak biegły obliczy, ile im się należy. Takie zapędy należy szybko spacyfikować odwołując się do art. 187 §1 pkt 1 kpc, który mówi, że żądanie musi być dokładnie określone, to jest - jeżeli przedmiotem roszczenia jest kwota pieniężna - przez wskazanie konkretnej kwoty. To, że powód nie wie ile, może żądać, albo nie potrafi obliczyć swego żądania, to jest jego problem, a nie problem sądu. Sąd nie jest od pomagania w dochodzeniu roszczeń. Sąd jest od rozstrzygania, czy roszczenia są zasadne. Na wypadek zaś, gdyby pan Doctor iuris Googli się rzucał, że przecież dokładnie określił, podając jak biegły ma ją wyliczyć, można podeprzeć się orzecznictwem w postaci Postanowienia Sądu Najwyższego z 3 grudnia 2015 r. (III CZP 93/15), w uzasadnieniu którego napisano wprost:

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.