Publicystyka
Grzech, prawo i wolność słowa
Eligiusz Niewiadomski| endecja| Gabriel Narutowicz| Józef Piłsudski| komunizm| Kornel Morawiecki| Kościół| PRL
włącz czytnikKiedy na początku obecnej kadencji sejmu Kornel Morawiecki wygłosił zdanie, że „wola ludu jest ważniejsza, niż prawo” posypały się nań gromy. Fakt, że podobnej sentencji niektórzy nie spodziewali się usłyszeć gdzie indziej, niż w jakimś starym filmie produkcji ZSRR miał niewątpliwy wpływ na reakcję wielu z nas.
Wychodząc z PRL Polacy postawili sobie za cel zbudowanie państwa prawa.
Po niemal 30 latach okazuje się, że jednak chyba nie wszyscy.
Kilka dni temu posłanka z tego samego ugrupowania publicznie, na ekranach telewizorów zadała pytanie „– Po co w ogóle jakiś tam Trybunał Konstytucyjny?”, argumentując przy tym, że „tylko pieniądze bierze”.
Pewnego profesora zapytano kiedyś dlaczego do egzaminów wstępnych na wydział zarządzania dołączył egzamin z fizyki. Odparł: — Po to, żeby idioci nie dostawali się do polityki.
Jak łatwo zgadnąć, ta anegdota nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. U nas nie ma fizyki na egzaminach z zarządzania.
Wielu rodaków oburzało się i oburza do dziś za „nierozliczenie” komunistycznych oprawców, co powinno być wg nich pierwszą powinnością wolnej Polski.
Za mało i zbyt rzadko nowe elity tłumaczyły im, że to jest m.in. cena za istnienie państwa prawa, że nie można „rozliczać” (cokolwiek to znaczy) na podstawie nawet najgłębszych odczuć, ale postępować należy zgodnie z obowiązujcym prawem, to zaś nie może służyć celom doraźnym jak np. zaspokojenie „słusznych żądań” Pawlaków i Kargulów, politycznej zemsty itd.
Zresztą nie wszyscy by takie wyjaśnienie przyjęli. Widać to wyraźnie dziś kiedy prawo jest łamane wręcz ostentacyjnie, a spora część wyborców cieszy się jakby im wafelków w majtki nasypali, co potwierdzają stosowne sondaże.
Myliłby się ten, kto uważałby takie trendy za pozostałości po komunie, syndrom homo sovieticusa czy czegoś w tym stylu.
Takie podejście znane jest naszemu społeczeństwu chyba od zawsze, na co łatwo znaleźć przykłady w przeszłości bliższej i dalszej.
Oto jeden z nich.
31 stycznia 1923 roku stracony został zabójca prezydenta Narutowicza Eligiusz Niewiadomski.
Sprawa jest powszechnie znana, nie ma potrzeby jej przypominania, prócz może tego, że spór polityczny w II RP był chyba jeszcze bardziej zaawansowany, niż dziś co dla niektórych może być niejaką pociechą.
Jednym z przejawów tego sporu było m.in. to co zaczęło dziać się po śmierci mordercy.
Już 1 lutego 1923 roku w warszawskim kościele Św. Krzyża odbyło się uroczyste (!) nabożeństwo żałobne za duszę śp. Eligiusza. Mszę odprawiał misjonarz ks. Pietrzyk plus koncelebransi.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.