Publicystyka



Na wokandzie: Zły urok zbrodni

Jacek Dubois| Katarzyna W.| koty| obrońca| sprawozdawca sądowy| zabójstwo| zbrodnia

włącz czytnik
Na wokandzie: Zły urok zbrodni
Foto: Wikimedia Commons

Sprawozdania z procesów karnych poza funkcją informacyjną powinny służyć edukacji prawnej, a w przypadku stwierdzenia winy podsądnego dowodzić, że nieuchronną odpowiedzią na zbrodnię jest kara. Niestety, często relacje przypominają igrzyska sprawiedliwości, których uczestnicy mogą przesądzać kwestię winy i kary - pisze mec. Jacek Dubois w nr 16 kwartalnika Na wokandzie, wydawanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Przez ostatnie tygodnie media żyły sprawą Katarzyny W. oskarżonej o zamordowanie kilkumiesięcznej córki. Z większości komentarzy wynikało, że proces jest zbędny, bo dla dziennikarzy, którzy rzecz jasna nie mieli okazji zetknąć się z aktami sprawy, jej wina jest oczywista. Wyrok został wydany przez psychologa z profesorskim tytułem, który uznał oskarżoną za „czarownicę”.

Relacje z procesu przyciągnęły rekordową widownię, a maksyma „gwałt niech się gwałtem odciska” obrazuje nastroje większości spragnionych odwetu obserwatorów. Zastanawiam się, co powoduje, że im okrutniejsze zarzuty stawiane są oskarżonym, tym więcej ciekawych sądowego spektaklu. Zrozumiałe, że muszą uczestniczyć w nim strony, ale dlaczego widzowie, mając do dyspozycji inne kanały, dobrowolnie skazują się na udział w widowisku, którego skutkiem mogą być nocne koszmary.

Dlaczego naszą uwagę skupia okrucieństwo i czy mamy świadomość, że w ten sposób nieświadomie stajemy się kreatorami zbrodni? Bo jeśli zbrodnia umożliwia zdobycie medialnego rozgłosu, to zawsze znajdzie się szaleniec, który z takiej oferty zechce skorzystać.

Po latach spędzonych na rozprawach wydawało mi się, że nic już nie jest w stanie rozbić mojego zawodowego pancerza odporności na zło, bez którego nie byłbym w stanie wytrwać w sali sądowej. Myliłem się. Uczestnicząc, jako pełnomocnik pokrzywdzonych, w procesie zabójców pracowników Kredyt Banku w Warszawie przekonałem się, że czasem nawet profesjonalista nie jest w stanie udźwignąć bezmiaru okrucieństwa.

Gdy media pokazywały oskarżonych, wolałem odwracać wzrok, by nie patrzeć na pozbawione refleksji twarze. Najtrudniejsze okazało się odtwarzanie nagrań wizji lokalnych z podziemi banku. Oskarżeni z reporterską dokładnością, jak u Trumana Capote, trzymając w dłoniach atrapy pistoletów demonstrowali jak zamordowali cztery osoby. Wyobrażałem sobie, że gdyby dano im prawdziwą broń i poproszono o odtworzenie zdarzeń, bez namysłu zastrzeliliby też pozorantów.

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.