Publicystyka



Spory wokół ugody z komunistami w końcu lat 80-tych XX wieku

Bronisław Geremek| Czesław Bielecki| fenomen Solidarności| Franciszek Blachnicki| Jacek Kuroń| Jan Lityński| komitet obywatelski| Krzysztof Wyszkowski| Lech Wałęsa| PRL| Solidarność Walcząca| stan wojenny| TKK NSZZ "Solidarność"| Wojciech Jaruzelski| Zbigniew Bujak

włącz czytnik

Do zatrzymanego Myśleckiego przyszedł szef wrocławskiej SB. „Twierdził, że w przyszłości będzie możliwość zawarcia kompromisu między władzą a opozycją, nawet tą radykalną. Wojtek odebrał to wtedy jako wstępną propozycję. Miał to być sygnał, że powinniśmy to przemyśleć, liczyć się z taką ewentualnością. Może – dojrzewać do takiej opcji i jakoś do niej dopasować swój program. To wyglądało tak, jakby oni nie mieli jeszcze sprecyzowanej wizji, ale zaczynali sobie zdawać sprawę z tego, że inaczej być nie może, że porozumienie może być ich ostatnim ratunkiem. Albo też, że ani nie dadzą rady postawić gospodarki na nogi, ani zniszczyć podziemia. Zaczęli więc myśleć o podzieleniu się władzą, by pozbyć się odpowiedzialności. W każdym razie szukali jakiegoś pola manewru. Widzieli, że sytuacja ich przerasta, zaczęli się rozglądać za jakimś rozwiązaniem”[16]. Propozycje te zostały odrzucone.

Komuniści wobec pogarszającej się sytuacji gospodarczej i grożącego wybuchu społecznego niezadowolenia, nie mogąc zarazem zbytnio liczyć na powtórne wprowadzenie stanu wojennego, zdecydowali się na podjęcie „politycznej gry” z wybraną częścią opozycji. Jej dokooptowani do organów władzy przedstawiciele mieli z jednej strony legitymizować system, a z drugiej mieli go uchronić przed wybuchem i podzielić się z komunistami odpowiedzialnością. W realizacji tej koncepcji decydującą i centralną rolę odegrało nowe, wyrosłe z podziemia kierownictwo „Solidarności” i jej doradcy skupieni wokół Lecha Wałęsy.

Strajki, jakie wybuchły na przełomie kwietnia i maja 1988 roku, pokazały, iż nie dało się całkowicie zniszczyć „Solidarności”, ale z drugiej strony dowiodły, że jest ona bardzo słaba. W tej sytuacji władze dostrzegły, iż jeszcze są w stanie dyktować warunki. Natomiast obie strony zobaczyły, iż dynamiki tym wydarzeniom nadaje młode pokolenie, które może zmieść nie tylko PZPR, ale i dotychczasowych przywódców „Solidarności”[17]. Dlatego obie grupy były zainteresowane podjęciem rozmów. „Tworzył się nowy ośrodek przywódczy uwolniony od formalnego mandatu społecznego lat 1980-1981. Infrastruktura «społeczeństwa podziemnego» wyniesiona z okresu stanu wojennego stała się w tej nowej sytuacji dla zwolenników porozumienia jedynie balastem i przeszkodą. Pozostałe ugrupowania, m.in. Solidarność Walcząca”, KPN, WiP, odnosiły się krytycznie do kształtu zgłaszanych propozycji ugody”[18].

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.