Publicystyka
Więź polityczna
demokracja| Donald Tusk| dyscyplina partyjna| Janusz Czapiński| Józef Tischner| konflikt polityczny| partie polityczne| Platforma Obywatelska| Prawo i Sprawiedliwość| wyborcy
włącz czytnikZ kolei analitycy CBOS piszą, że w opinii Polek i Polaków, „[p]artie polityczne wydają się przede wszystkim żyć własnym życiem, własnymi problemami, walkami, które słabo przystają do tego, z czym na co dzień borykają się obywatele”. (4)
Czy jest jeszcze możliwe nowe otwarcie w relacjach partia – obywatel? Sądzę, że tak. Ale na drodze ku tej zmianie kroczyć muszą i politycy, i obywatele. W tym celu partie w większym stopniu powinny wyjść do obywateli. Obywatele zaś muszą poczuć, że problemy partii – w tym również walki stronnictw – to także ich sprawa.
Czy partie wychodzą ku obywatelom? Są do tego zdolne. Pokazuje to m.in. sprawa referendum w Warszawie. Społeczny nacisk wymusił większą aktywność władz miasta w zakresie komunikacji społecznej.
Inny przykład to wspomniane „pompowanie kół”. W odpowiedzi na krytykę prasową pojawiły się propozycje systemowego rozwiązania niekontrolowanego przyrostu członków partii. Członkowie PO byliby nakłaniani do opłacania składek z osobistych kont. Dalej, delegaci PO mieliby być wybierani spośród uczestników poszczególnych zjazdów, a nie po prostu na podstawie list członków. Kolejnym krokiem byłby bezpośredni wybór szefów powiatów i regionów partii.
Stąd widać, że ugrupowania polityczne są w stanie pójść po rozum do głowy. Ale to tylko połowa sukcesu.
Nasza wspólna sprawa
Co to znaczy, że problemy polityków są tak naprawdę problemami obywateli? Otóż warto tu sięgnąć po Tischnerowską „Etykę Solidarności”. Krakowski filozof pisał, że „polityka jest istotnym elementem samowiedzy”. I dalej, „[c]hcąc zrozumieć siebie, muszę znaleźć odpowiedź na pytanie, komu jestem poddany, w jakiej mierze i dlaczego”. W końcu zaś: „[ś]wiadomość polityczna nie jest przywilejem niektórych, lecz jest istotną częścią ludzkiej samowiedzy, czyli społecznego bytu ludzkiego. Relacja władania to kij, który ma dwa końce”. (5)
Proponuję nieco przekształcić wypowiedź ks. Tischnera. Zwłaszcza, że filozof pisał ją w innym społeczno-politycznym kontekście. Zamiast „panowania”, mówmy o „reprezentacji”. A zatem: przez kogo jestem reprezentowany, w jakiej mierze i dlaczego?
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.