Publicystyka



Więź polityczna

demokracja| Donald Tusk| dyscyplina partyjna| Janusz Czapiński| Józef Tischner| konflikt polityczny| partie polityczne| Platforma Obywatelska| Prawo i Sprawiedliwość| wyborcy

włącz czytnik

Obywatel i polityk stają się dwoma końcami jednego kija, o którym wspomina krakowski filozof. Są ze sobą zespoleni i wzajemnie od siebie zależni. Jedno określa drugie i na odwrót.

Co ważne, świadomość polityczna nie przynależy wyłącznie do polityka, na którego obywatel scedował część swoich uprawnień. Polityk nie może z kolei pozbawiać tej odpowiedzialności obywatela. Tischner odpowiedzialnością obarcza i panującego (polityka), i poddanego (obywatela). Tylko dzięki zachowaniu przez oba podmioty świadomości politycznej, będą one w stanie określić, kim tak naprawdę są jako całość.

W praktyce życia publicznego jednak politycy – za aprobatą samych obywateli – zbyt łatwo przejmują odpowiedzialność, kosztem zwykłych ludzi. Obywatele z powodu swego rodzaju wygody nie chcą w tej wspólnocie odpowiedzialności uczestniczyć. W końcu po to wybrali polityków, by ci nimi rządzili!

Aby tę relację uzdrowić i uczynić dojrzalszą, kluczowa będzie społeczna kontrola obywateli nad formacjami politycznymi. I silniejsze powiązanie wyborców z członkami partii, na które głosują.

Więcej demokracji w partiach

Tylko jak tego dokonać? Dobrym posunięciem, choć wciąż wymagającym udoskonalenia, było prawo głosu dane wszystkim członkom partii Donalda Tuska w wyborach na jej przewodniczącego. Podobnie jak dobrym pomysłem okazały się wcześniej prawybory wewnątrz Platformy na kandydata na prezydenta. Takie działania ożywiają życie stronnictw. Ale nie tylko wewnątrz nich. Zwiększają – potencjalnie – wpływ obywateli na same partie. W jaki sposób?

Niemal każdy obywatel zna jakiegoś członka partii. A zatem każdy z nas może zostać pojedynczym „lobbystą”. W skromnym zakresie, ale jednak, możemy przyczynić się do wyboru takich liderów, którzy realizować będą oczekiwaną przez nas linię programową w partii. Z uwagi na rosnące znaczenie – gospodarcze i kulturowe – wielkich ośrodków miejskich, warto by rozważyć szerzej koncepcję prawyborów na kandydatów na włodarzy tych miast.

Co jeszcze? Polki i Polacy zasługują na to, by śledzić, a nawet angażować się w debaty i lokalne konwencje wyborcze poszczególnych ugrupowań. Jednak aby taka wewnętrzna rywalizacja w PiS i PO – a więc w partiach, które zdominowały dziś scenę polityczną – miała sens, i PiS, i PO musiałyby konsekwentnie się za nią opowiedzieć. Dopóki tak się nie stanie, wewnętrzne wybory w jednej partii dostarczą tylko darmowej amunicji politycznej konkurencji.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.