Publicystyka



Z pamiętnika pewnego sędziego

lincz| rozprawa| sąd| sędzia| sprawiedliowść| sprawiedliwość ludowa| wyrok

włącz czytnik

- - -

Jest źle. Z różnych stron, mocno nieformalnie docierają do mnie "przyjacielskie rady" żebym wsłuchał się w głos społeczeństwa, bo mogę mieć kłopoty. Jakie kłopoty nie wiem, ale wypowiedzi co niektórych ważnych i poważanych publicznie osobistości zawierają aż nadto wyraźne sugestie. Będą skargi. Dużo skarg. Do wszystkich instancji. Zostanę obrzucony błotem, oskarżony o przekupstwo, nieuctwo, stronniczość, współudział, czy co tam jeszcze innego wymyślą. Będą próbowali mi zaszkodzić, doprowadzić do usunięcia z urzędu tak czy inaczej. Będą groźby, pojawią się ludzie nawołujący do skrzywdzenia mnie i mojej rodziny.  Sprawiedliwość ludowa nie uznaje sprzeciwu.

- - -

Nie wiem co zrobić. Poradziłem się kolegi po fachu, ale on nie tylko nie uspokoił mnie, ale i zasiał jeszcze większe wątpliwości. On też kiedyś naraził się "społeczeństwu" i wydał wyrok inny niż ulica chciała. Po tym wszystkim musiał gęsto się tłumaczyć i udowadniać, że rzucane na niego oskarżenia są fałszywe a on sam nie jest wielbłądem. Ciągle pisał jakieś wyjaśnienia do najbzdurniejszych zarzutów. Przez rok jeździł się tłumaczył, a na koniec i tak mu znaleźli jakąś drobną niezgodność w papierach i kariera mu się skończyła. Dostawał pogróżki, niszczono jego majątek, prześladowano jego rodzinę. Na koniec swej historii powiedział mi, żebym się trzymał i zrobił tak, jak należy. Ale co to znaczy?  

- - -

Zdecydowałem. Mam dość. Nie będę robił za ostatniego sprawiedliwego i składał swego życia na ołtarzu Temidy, poświęcając dobro swoje i swojej rodziny by odeprzeć tłum pragnący krwawej zemsty. Nic mi z tego nie przyjdzie, nikt mnie za to nie pochwali, nie będzie szanował, nie nagrodzi choćby dobrym słowem. Nie mam ochoty na zeskrobywanie z siebie błota i udawanie że deszcz pada jak plują mi w twarz. Skoro zebrane społeczeństwo życzy sobie żeby moje wyroki były zgodne ze społecznym poczuciem sprawiedliwości - to niech ma. Jeśli odpowiada im to, że sędzia przy wyrokowaniu kieruje się oczekiwaniami możnych tego świata i podburzonego przez nich tłumu - to dobrze. Jak uważają że sami nigdy nie znajdą się w sytuacji, gdy ktoś ich o coś fałszywie oskarży, a tłum zażąda surowej kary - proszę bardzo.  Chcą żebym ukrzyżował tego człowieka? Proszę bardzo. Chcą żebym jednocześnie wypuścił z więzienia prawdziwego bandytę? Proszę bardzo. Klient nasz pan. Zamówione - zrobione. Chcecie - macie.  

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.