Publicystyka



Związki partnerskie — przypomnienie

ETPC| linia orzecznicza| Sąd Najwyższy| Sejm| uniwersalne wartości| związki partnerskie

włącz czytnik
Związki partnerskie — przypomnienie

Nie dla politycznej jatki, która miała miejsce pod krzyżem – tym „szczególnym symbolem uniwersalnych wartości” – w sali obrad plenarnych Sejmu RP, ale z szacunku dla faktów. Istotnych, zwłaszcza jeśli w debacie na ten temat pojawia się teza, że dla związków partnerskich można dziś stworzyć swoistą „przestrzeń prawną” bez specjalnej ustawy.

W głośnej sprawie "Kozak przeciwko Polsce" Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że ochrona rodziny w tradycyjnym sensie stanowi, co do zasady, ważki i legitymizowany powód, który może uzasadnić „różne traktowanie” wobec prawa. Zaznaczył jednak, że choć realizując ten cel państwo może stosować wielorakie środki, to jednak należy zachować równowagę pomiędzy ochroną tradycyjnej rodziny a prawami mniejszości seksualnych. A chodziło w znacznej mierze o interpretację wyrażenia „faktyczne wspólne pożycie małżeńskie”.

W wyroku przywołano dominującą w Polsce linię orzeczniczą dotyczącą wykładni tego terminu, która utrzymała się także po usunięciu z tekstu prawnego przymiotnika „małżeńskie”. I uznawała, że ma ono miejsce tylko wówczas, gdy kobieta i mężczyzna zamieszkują razem i nie dotyczy „partnerów pozostających w związkach homoseksualnych, nawet jeżeli łączą ich stabilne emocjonalne i fizyczne więzy”, które to spostrzeżenia są „ugruntowane tradycją”. Koncepcja ta nie znalazła jednak akceptacji w Trybunale. Przypomniał on, że jeśli państwo – chcąc realizować jakiś „szczególny cel” – uznaje za niezbędne, by odmiennie traktować partnerów hetero- i homoseksualnych, powinno tę konieczność przekonująco uzasadnić. Był rok 2010.

Strasburska optyka oznacza, że szeroko obecnie dyskutowane opinie Sądu Najwyższego do projektów ustaw o związkach partnerskich nie uwzględniają wniosków wynikających z tego orzeczenia, ani standardów samej Konwencji. Co musi dziwić tym bardziej, że w listopadzie 2012r. Sąd Najwyższy podjął uchwałę przyznającą, że osobą faktycznie pozostającą we wspólnym pożyciu jest także osoba tej samej płci. Sic!

Możliwe więc, że dzisiaj projekt opinii Biura Studiów i Analiz SN miałby już nieco inną treść.

To istotne o tyle, że heteroseksualne związki bez państwowego glejtu, są w praktyce traktowane lepiej niż związki osób tej samej płci. Również dlatego, że polskie prawo posługuje się wielokrotnie terminami „osoba najbliższa, bliska” czy „stosunek bliskości”. Nie są to jednak pojęcia jednolite. Ustawy przyjmują odrębne definicje wyłącznie na potrzeby materii, którą regulują. W efekcie za osobę bliską uznaje się w różnych kombinacjach – „małżonka, zstępnych, wstępnych, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa, osoba przysposabiającą i przysposobioną”, czasami również „osobę, która pozostaje faktycznie we wspólnym pożyciu”, a niekiedy też „osobę pozostającą we wspólnym gospodarstwie domowym”. Inne formuły są rzadkością.

Poprzednia 12 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Kazimierz | 03-02-13 21:56
Dobrze, że autorka przypomina rozstrzygnięcie ETPC, na którego tle SN wydaje się zgromadzeniem obskurantów. Warto też przybliżyć politykom argument o praktyce sądowej. Byle tylko czytali ze zrozumieniem.