Świat



Bank tajnym współpracownikiem służby specjalnej państwa

Bitcoins| GIIF| HSBC Private Bank (UK)| Józef K.| prawa człowieka| raport SAR (Suspicious Activity Report)| Snowden| wywiad| wywiad skarbowy SOCA

włącz czytnik

Analizując problem z punktu widzenia rodziny Shah, werdykt to kolejny krok w tył w sferze przestrzegania praw człowieka. Niewinnemu, jak się okazało klientowi, odmawia się wykonania zapisów umowy oraz prawa do informacji o powodach takiej decyzji. Taka sytuacja nie tylko niszczy relacje pomiędzy bankiem a klientem, ale także rodzi prawdopodobieństwo strat po stronie klienta. Kto mam być za nie odpowiedzialny: klient czy bank? Sąd uważa, że klient, a wszystko to w imię wyższego celu, który sąd wprawdzie nie zdefiniował, ale którego niejako „szantażował” salę sadową: walki z terroryzmem. 

„Elastyczne” interpretacje Sądu Najwyższego

Nie należy podważać wyroków sądów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, iż sądom zabrakło odwagi. Inny wyrok oznaczałby wojnę z państwem, z kołami finansjery, z podejrzeniami o sprzyjanie terroryzmowi i praniu brudnych pieniędzy. Wyrok na korzyść rodziny Shah mógłby być odczytany w ten sposób, iż wymiar sprawiedliwości idzie na wojnę z establishmentem polityczno-finansowym. A przecież trudno prowadzić zmagania z czymś, czego jest się istotną częścią.

Większość obserwatorów podkreślała, iż wyrok nie jest zaskoczeniem. W obliczu „ekwilibrystyki” interpretacyjnej sądu z pewnością nie jest. Formalnie wszystko było w porządku. Zgodnie z duchem nowoczesnego prawodawstwa wszelkie wątpliwości były interpretowane na korzyść oskarżonego - banku HSBC. Zapomniano wszakże o drobiazgu: na sali sądowej nie stanęły do zmagań równe strony. Był to spór człowieka, którego prawa pogwałcono z potężnymi kołami finansowymi, nie tylko brytyjskimi.

Tymczasem sąd podał zbyt miękką, nieostrą definicję podejrzenia prania pieniędzy. Stwierdził mianowicie, że  podmiot oceniający (pracownik banku) musi mieć przekonanie, że istnieje możliwość, bardziej prawdopodobna niż wyimaginowana, zaistnienia określonych faktów. Nie wystarcza tu co prawda zwykłe poczucie niepewności pracownika, ale jednocześnie sąd nie wymaga, aby podejrzenie było mocno ugruntowane w faktach. Dalej sędzia konstatuje: „Istnienie podejrzenia jest faktem subiektywnym. Nie ma wymogu prawnego, że powinny istnieć uzasadnione podstawy do podejrzeń. Właściwy pracownik banku albo ma albo nie ma podejrzeń. Jeśli je ma, musi zawiadomić (osobiście lub przez urzędnika bankowego) władze”. I choć sędzia przyznał, iż w tym przypadku istniał niski próg podejrzenia, to jednak nie zwalniało to urzędnika z podjęcia działań. Innymi słowy: cóż z tego, iż niejasne podejrzenie jest tylko subiektywnym odczuciem pracownika banku – należy działać, w tym wypadku blokować transakcje, konta itp.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.