Świat
Być albo Brexit
Brexit| David Cameron| Nigel Farage| państwo narodowe| Partia Konserwatywna| referendum| UKIP| Unia Europejska| Wielka Brytania
włącz czytnikIstnieją szanse, że Wielka Brytania pozostanie w strukturach europejskich. Ale za cenę pewnych, skądinąd sensownych, reform.
Zastanówmy się przez chwilę na spokojnie: kto chciałby, żeby Wielka Brytania znalazła się poza Unią Europejską?
Po pierwsze, Władimir Putin, którego ucieszy każde osłabienie instytucji euroatlantyckich.
Po drugie, grupka europejskich polityków i urzędników o ultrafederalistycznych poglądach, którzy przesiadują głównie w Brukseli i Strasburgu. I ciągle żyją w przekonaniu, że państwo narodowe to przeżytek, a Wielka Brytania to nieznośny hamulcowy.
Po trzecie, kilka osób z Paryża, których horyzont polityczny wyznacza długość cienia generała de Gaulle’a.
Instytut Obywatelski
I wreszcie, Nigel Farage, bulwarówka „Daily Mail” i antyeuropejskie skrzydło Partii Konserwatywnej. Wszyscy jak jeden mąż przekonani, że da się jakoś przetransportować Wielką Brytanię, a konkretniej Anglię, przez Atlantyk do Nowej Fundlandii lub gdziekolwiek w sąsiedztwie USA.
Innymi słowy, nikt obdarzony politycznym, zdrowym rozsądkiem i życzący dobrze Europie. Zatem Wielka Brytania powinna pozostać w Unii. Pytanie – za jaką cenę?
Na przestrzeni ostatnich 30 lat, pod silnym wpływem Margaret Thatcher, początkowo bardzo proeuropejscy konserwatyści coraz bardziej skręcali w kierunku eurosceptycyzmu. W 2009 roku niechętni Unii posłowie z tylnych ław Westminsteru zmusili Davida Camerona do wycofania torysów z klubu Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim. Zrobili tak dlatego, że brytyjscy konserwatyści nie mogli już dłużej utożsamiać się z federalistycznymi zapędami partii ojców założycieli.
Cztery lata później – podczas swojego wystąpienia w styczniu 2013 r. – Cameron musiał obiecać przeprowadzenie referendum dotyczącego brytyjskiego członkostwa w Unii. Wszystko po to, aby uspokoić coraz głośniejsze głosy eurosceptyków w partii. Do tego premier zapowiedział, że chciałby renegocjować brytyjską pozycję w UE w celu przywrócenia części kompetencji z powrotem na Wyspy, zwłaszcza w kwestii polityki socjalnej, wymiaru sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych. Marzyło mu się wówczas ogólne wzmocnienie uprawnień parlamentów narodowych i wytyczenie nowego kursu dla reform europejskich, a także odejście od brukselskiej biurokracji i podniesienie konkurencyjności Unii. I tak najpóźniej w 2017 roku Brytyjczycy mają w referendum odpowiedzieć, czy na nowych warunkach chcą pozostać w Unii, czy też nie.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.